Choinki już rozebrane, lampki i świecidełka pochowane, a melodie kolęd już dawno nie brzmią w uszach. Zbliża się Wielkanoc, a Boże Narodzenie odeszło w zapomnienie. Nie do końca.
Zaczęło się przypadkowo. Kilka lat temu, przeglądając w internecie wiadomości z Tomska i okolic, pośród informacji o przygotowaniach do Nowowo Goda przeczytałem też, że tomska diecezja Kościoła Prawosławnego organizuje w parafiach zbiórkę pieniędzy dla jednej z rodzin swoich diecezjan, która ucierpiała na skutek pożaru. Ich drewniany dom całkowicie spłonął, a dwoje z czwórki małych dzieci uległo poparzeniom. Pomyślałem sobie: A może i my, katolicy, moglibyśmy się dołączyć do tej zbiórki? Wszystko trzeba było zorganizować przed końcem roku, więc pozostawały jedynie dwie niedziele – obie już zajęte przez inne kwesty. Ale przecież jest jeszcze pasterka! Pamiętałem, że w Polsce taca z tej mszy była zawsze przekazywana na fundusz ochrony życia, czyli – pomyślałem – bardzo pasuje. Na tydzień przed świętami przedstawiłem naszym parafianom tę propozycję, podkreślając, że pieniądze będą przeznaczone nie dla katolików, tylko dla prawosławnych. Mówiłem, że cierpiący człowiek nie ma napisane na czole, jaką religię wyznaje, tylko że jego oczy i twarz proszą o pomoc. Kto rozpozna w nich Chrystusa, ten ma szansę na bycie chrześcijaninem. Dodałem też, że – jako
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń