Kilkanaście lat temu „Rzeczpospolita” zmieniała swój format. Do dziś pamiętam redakcyjne dyskusje na ten temat. Konserwatyści bronili dotychczasowego, dużego, dowodząc, że najpoważniejsze gazety na Zachodzie tak właśnie wyglądają. Więcej w nich tekstu niż zdjęć, bo czytelnik je kupuje, żeby się dowiedzieć czegoś od mądrzejszych od siebie, a popatrzeć na fotkę może przy okazji. Opinia jest ważniejsza.
Reformatorzy byli zdania, że zmiany są konieczne, bo pismo należy uatrakcyjniać. Argumentem, który przeważył na rzecz zmian, było to, że nowy, mniejszy format jest idealny do metra, bo nawet jeśli się rozłoży dwie strony, to i tak nie przeszkadza się sąsiadom. A poza tym już dawno gazeta nie służy do zawijania w nią śledzi, więc może być mniejsza.
Dziś w metrze, w tramwaju lub w autobusie nikt nie czyta gazet, książki można zobaczyć przede wszystkim w rękach osób starszych. Każdy natomiast wpatruje się w swój smartfon, grając w jakąś grę lub pisząc SMS. Niestety coraz częściej rozmawiamy ze sobą za pomocą urządzeń technicznych, a nie twarzą w twarz.
Pandemia zrobiła swoje. Przybyło ludzi pracujących zdalnie, a szefowie firm zorientowali się, że to obniża koszty. W przypadku redakcji to bardzo zły objaw. Kiedyś przychodziliśmy tam codziennie nie tylko po to, żeby napisać tekst, poprzedzony niejednokro
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń