Posąg Dawida dłuta Michelangelo
fot. Igor Ferreira / Unsplash

Osoba perfekcyjna, która we wszystkim chce być najlepsza, bierze udział w wyścigu, który nigdy się nie kończy. I nawet jeśli trochę się czymś ucieszy, to już za chwilę ma kolejne wyzwanie i kolejną obawę, czy tym razem się na pewno też tak dobrze uda.

Rozmawiają psychoterapeutka Barbara Smolińska i Katarzyna Kolska

Czy zdarza się pani spotykać ludzi, którzy mówią, że są zmęczeni sobą?

Tak, nawet dość często. Chociaż kiedy przychodzą do gabinetu terapeutycznego, niekoniecznie takimi słowami to określają. Podczas rozmowy, kiedy zadaję różne pytania, by zrozumieć, na czym polega ich problem, okazuje się, że są zmęczeni wymaganiami, które sami sobie postawili. I nieustannym sprawdzaniem, czy dorastają do ideału, jakim chcą być.

Podobnie mówią też osoby przyjeżdżające na różnego rodzaju rekolekcje.

Skąd się to bierze?

Jest wiele powodów takiego przeżywania, ale jednym z nich na pewno jest przekaz kulturowy: lepiej więcej niż mniej, szybciej niż wolniej. Nigdy nie jest dość, zawsze możemy jeszcze więcej osiągnąć. I wtedy się rodzi wieczne nienasycenie, niezaspokojenie. Ja często używam takiego porównania, że to jest jak chodzenie po drabinie. Czasem trzeba gdzieś wejść po drabinie, ale jednak wygodniej chodzi się po chodniku niż po drabinie, prawda? A osoba, która żyje pod presją swoich wymagań, ciągle się wspina, bo przecież zawsze można się starać jeszcze więcej i jeszcze bardziej.

Ale możemy na to popatrzeć również od strony psychologicznej i wtedy zobaczymy, że za niszczącym nas perfekcjonizmem kryje się coś więcej – lęk przed byciem niekochanym, niewystarczającym. To jest zazwyczaj głęboko ukryte, nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.

Był kiedyś taki program w telewizji Perfekcyjna pani domu. Gospodyni tego programu w białej rękawiczce sprawdzała, czy uczestniczki programu mają w domu dobrze wytarte kurze.

Aż ciśnie się na usta pytanie: Po co? Czemu ma to służyć? Ta biała rękawiczka często przekłada się na dość surowy sposób wychowywania dzieci. Rodzice dużo wymagają, nie cieszą się tym, co dziecko osiąga, jakie jest, tylko martwią się tym, czego nie ma. Nie umieją pochwalić rysunku malucha, tylko patrzą na niego krytycznie: No przecież koń tak nie wygląda! A dlaczego słońce jest niebieskie? Kiedy dziecko jest na etapie nauki w szkole i przynosi czwórkę, to pytają, dlaczego nie dostało piątki. Takie zachowanie dorosłych powoduje, że dzieci, które są nieakceptowane takie, jakie są, „wpadają na pomysł”, że trzeba się bardziej starać, żeby rodzice byli zadowoleni i żeby je kochali.

My to nazywamy wyścigiem szczurów, który się zaczyna właściwie już od przedszkola. Wszystko musi być najlepsze. Przedszkole, szkoła, potem studia…

I to zostaje głęboko w kimś, kto od początku jest tak uformowany, ciągle słyszy, że to jest ważne. Jednocześnie towarzyszy temu porównywanie do inny

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2024, nr 04, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Wołanie o miłość
Barbara Smolińska

doktor nauk humanistycznych, psychoterapeutka i superwizor Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, szefowa Pracowni Dialogu, współinicjatorka inicjatywy...

Wołanie o miłość
Katarzyna Kolska

dziennikarka, redaktorka, od trzydziestu lat związana z mediami. Do Wydawnictwa W drodze trafiła w 2008 roku, jest zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „W drodze”. Katarzyna Kolska napisała dziesiątki reportaży i te...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze