Splecione ludzkie dłonie
fot. Priscilla du Preez / Unsplash

Jeśli każde dziecko jest darem, wobec każdego człowieka Bóg ma jakiś plan, każdy jest przezeń kochany i wyczekiwany, to jak zrozumieć, że metoda, dzięki której dziecko przyszło na świat, jest naganna, skoro efekt jej zastosowania stanowi niepodważalną wartość?

Moralna doktryna Kościoła katolickiego wykracza dalece poza zakazy i nakazy, które można wprost odnaleźć w biblijnym przekazie, a że przekaz ten nie jest rodzajem moralnego kodeksu, to moraliści na przestrzeni wieków trudzili się i nadal trudzą nad odkryciem tego, co jest z nim zgodne. Ogólne normy dekalogu nie rozwiązują wszystkich problemów z tego powodu, że są ogólne, a możliwości działania wynikające z postępu nauki i zmieniający się kontekst społeczno-kulturowy dodatkowo komplikują i tak już niełatwe zadanie. W stanowieniu doktryny moralnej katoliccy moraliści wykorzystują analizy filozoficzne (w sposób szczególny hołubiąc tomizm), co niekoniecznie ułatwia dyskusję, ponieważ filozofowie (etycy), wypowiadając się na temat trudnych kwestii moralnych, nie pozostają zgodni także w tych związanych z odpowiedzią na pytanie o granice dopuszczalności ingerowania w biologiczną naturę człowieka (też bardzo ogólne sformułowanie). Uznając za podstawę doktrynalnych uzasadnień tę, a nie inną doktrynę filozoficzną, katoliccy teologowie biorą zatem na siebie dodatkowo ciężar wyjaśnienia, dlaczego właśnie ta doktryna jest optymalnym narzędziem interpretacji teologicznych zawiłości. Wykorzystywanie filozoficznych kategorii wprowadza nadto do teologicznych debat abstrakcyjny język, niekoniecznie czytelny dla wiernych, którzy w przeważającej większości nie są zainteresowani snuciem filozoficznych dywagacji. Chcą – w dużym uproszczeniu – wiedzieć, „co wolno”, a czego „nie wolno”, jakaś część wiernych chce także zrozumieć, dlaczego takie, a nie inne rozwiązania doktrynalne zostały przez Kościół przyjęte. Dla przeciętnego proboszcza (z całym szacunkiem dla wszystkich proboszczów) – borykającego się z mało filozoficznymi problemami: cieknie rynna, przyszedł właśnie rachunek za ogrzewanie, a ludzie w kościele już nie stoją, bo wszyscy mieszczą się w ławkach – roztrząsanie teologiczno-moralnych kwestii, w tym argumentów „za” i „przeciw” metodom wspomaganego rozrodu, nie jest najważniejszą sprawą. Zapewne ma na ten temat jakąś wiedzę i własne zdanie, wiedza może być jednak nie dość gruntowna, by odpowiedzieć na wszystkie pytania dociekliwych wiernych, a własne wątpliwości (niekoniecznie ujawniane) nie wspierają wiarygodności przekazu. In vitro to trudny problem. Ponieważ nie wszyscy zajmujący się głoszeniem Ewangelii na mocy powierzonej im misji są zarazem wnikliwymi myślicielami, im trudniejsza kwestia, tym większego wsparcia mają prawo oczekiwać od tych, którzy stanowią naukowe zaplecze tej misji. Nie oceniam starań podejmowanych przez tych ostatnich. Problem postrzegam w tym, że subtelna argumentacja i abstrakcyjne kategorie z trudnością się przebijają do mentalności współczesnego człowieka, który chce szybkich, krótkich i łatwych odpowiedzi, najlepiej takich, które można przeczytać w trzy minuty. I obrazek jeszcze by się przydał!

Wyjaśnienie potrzebne i niepotrzebne

Wiernych, którzy na mocy deklarowanej przynależności do Kościoła k

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2024, nr 04, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Dyskusja na przegranej pozycji?
prof. Barbara Chyrowicz SSpS

urodzona 25 marca 1960 r. w Katowicach – polska zakonnica Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego (werbistka), dr hab. filozofii, etyk i bioetyk, profesor nauk humanistycznych. Kierownik Katedry Etyki Szczegółowej...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze