Nie przeceniam i nigdy nie przeceniałem wagi mojego pisania, ani w książkach, ani tutaj na kartach miesięcznika. Nie spodziewam się, że czytają mnie miliony, a mój głos będzie się niósł hen, daleko i wpadał pod każdą strzechę. Moje odczucie na temat tego, co robię, stukając co miesiąc w klawiaturę komputera, najlepiej chyba wyrażają słowa Pieta Heina, duńskiego uczonego i wynalazcy, a także poety aforysty, którego poznałem niedawno dzięki poetyckim piątkom Cezarego Łasiczki w radiu TOK FM. Hein w jednym ze swoich epigramatów, odnosząc się do własnej twórczości, napisał: „Gram na szpinecie w orkiestrze dętej”. Uśmiałem się do łez! Oczywiście nie myślę tak o otaczających mnie tutaj tekstach i autorach, o nie! Myślę raczej o całym tym harmidrze wokół, jaki wylewa się z wszelkiego rodzaju mediów, zagłuszając niemal moje własne myśli. Ciągnąc metaforę Heina, cały nasz miesięcznik byłby w tej orkiestrze powiedzmy pełnoprawnym klawesynem, który – przyznajmy szczerze – choć niewątpliwie gra głośniej niż szpinet, to gdzie mu tam do tub i puzonów.
A jednak, choć z perspektywy szpinetu niewątpliwie trąci to megalomanią, powtórzę: Rodacy, macie szczęście! Jesteście prawdziwymi pieszczochami losu, który pozwala wam żyć w kraju, w którym spokojnie możecie się kłócić, brać za łby, wykrzykiwać w internecie i na ulicach wasze hasła i poglądy – i to wszystko zupełnie bezkarnie, o ile wprost nie podpadnieci
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń