Po co światu mnich?
piszemy w tym numerze miesięcznika o małżeńskiej wierności i życiowych rozstaniach. Te ostatnie, w niektórych wypadkach, choć brzmi to kontrowersyjnie, mogą być jedynym ratunkiem dla obu stron, a niejednokrotnie dla dzieci, choć dla nich, tak czy inaczej, jest to nieszczęście. W obliczu notorycznych zdrad, uzależnienia czy przemocy psychicznej namawianie kogokolwiek do heroicznego poświęcenia dla bezdusznego współmałżonka jest okrucieństwem. A z drugiej strony od razu pojawia się argument o wierności złożonej przysiędze, nierozerwalności małżeństwa, sakramencie. A także pytanie o to, gdzie jest ta miłość, która „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy i wszystko przetrzyma”?
Każda z takich opowieści jest zawsze bardzo osobista i niepowtarzalna. Jako ksiądz mogę jedynie słuchać i przypominać, że w przypadku związania się z kimś innym nie będzie możliwości przystępowania do sakramentów. Dla wielu to ciężar ponad siły.
Dziękuję autorom, którzy obdarzyli nas zaufaniem i zechcieli opowiedzieć o swojej trudnej drodze miłości, rozstania, przebaczania i poszukiwania własnego miejsca w Kościele.
Nie każda miłość między ludźmi jest miłością przez duże M – powiedział mi ktoś niedawno. To prawda. Ale może ze względu na miłość nie powinniśmy się godzić, by traktować rozwód jako jedyne lekarstwo na bolączki życia małżeńskiego, a wierność uważać za wartość przebrzmiałą.
Oceń