Kościół inaczej powinien traktować kogoś, kto jest rozwiedziony, od tego, kto z taką osobą, kierowany szczerym uczuciem, zawarł małżeństwo. Nie powinno się karać za miłość.
Gdy ktoś mnie pyta, czy należę do jakiejś wspólnoty, odpowiadam żartem, że od blisko 20 lat jestem członkiem neokonkubinatu. Jednak kiedy opuszczała mnie moja pierwsza żona, nie było mi do śmiechu. Przeciwnie – świat mi się zawalił, życie obrzydło i postanowiłem, że resztę dni, które wyznaczył mi Pan Bóg, spędzę w samotności. Towarzyszyło mi wtedy Tuwimowskie „rzuciłbym to wszystko”, jednak, w przeciwieństwie do poety, nie myślałem o polskiej prowincji, lecz o ucieczce gdzieś na koniec świata i zaangażowaniu się w jakąś akcję humanitarną lub w pomoc koledze misjonarzowi. Wkrótce potem pojawiła się ONA – kobieta piękna i o szlachetnym sercu. Poznaliśmy się w jednym z najsłynniejszych sanktuariów maryjnych w Europie, na dodatek w obecności pewnego bardzo znanego hierarchy, i dlatego uznaliśmy Matkę Bożą za patronkę naszej miłości, choć to dla wielu zabrzmi obrazoburczo.
Związek niesakramentalny
Wzbraniałem się przed ślubem, nosząc jeszcze głęboko w sercu zadrę z pierwszego małżeństwa, którego koniec był dla mnie dramatem. Wiedziałem też, że nowy związek oznacza rozbrat z życiem sakramentalnym, czego sobie w ogóle nie wyobrażałem. Jednak A., choć pochodzi z niezwykle pobożnej, zasłużonej dla Kościoła rodziny, bardzo zależało, aby żyć ze mną nawet w niepełnym związku, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Szybko przyszły na świat dzieci – córka i syn. Nie byliśmy (zwłaszcza ja) już najmłodsi, więc nie było na co czekać. Od maleńkiego wychowujemy dzieci po Bożemu, w miłości do Kościoła, respekcie dla Bożych przykazań i w duchu wrażliwości na drugiego człowieka. Nasze dzieciaki, bez inspiracji ze strony rodziców, chętnie pomagają rówieśnikom i inicjują różne pożyteczne społecznie akcje. W poprzedniej i obecnej naszej parafii księża wiedzieli o naszej sytuacji, jednak zachowywali się wobec nas taktownie i po przyjacielsku. W jakimś sensie – słyszeliśmy to w kazaniach (oczywiście anonimowość została zachowana) – stawiali nas za wzór jako tych, którzy wprawdzie pozostają w związku niesakramentalnym, ale po chrześcijańsku wychowują dzieci i są blisko Kościoła.
Nie wszyscy mieli taki komfort jak
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń