Syn, który staje się mężem, wnosi w małżeństwo całą historię swojej relacji z matką. Jeśli więc ta relacja była maminsynkowata i jeśli na dokładkę w tym domu był słaby ojciec, to nic dziwnego, że syn nie umie się zachować jak mężczyzna.
Rozmawiają Arcybiskup Adrian Galbas SAC i Katarzyna Kolska
Byłam synową. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę teściową. Ale nie ukrywam, że czasami z niepokojem o tym myślę, ponieważ kiedy słyszy się o relacjach teściowa – synowa, to najczęściej nie są to wesołe opowieści.
Zacznę bardzo pobożnie: otóż w diecezji ełckiej mamy mało znaną Błogosławioną Mariannę Biernacką, patronkę teściowych i synowych. Była to kobieta, która w czasie drugiej wojny światowej oddała życie za swoją synową Annę. Niemcy chcieli zabić Annę, która była w stanie błogosławionym, a teściowa powiedziała: Weźcie mnie. I została rozstrzelana.
Piękny i poruszający początek naszej rozmowy.
Anna dożyła późnych lat, zmarła w 2014 roku. Marianna została beatyfikowana i jest patronką teściowych. Jeśli ktoś będzie przejazdem w północno-wschodniej Polsce, to zapraszam do Lipska, gdzie jest jej sanktuarium. To oczywiście, jak pani mówi, piękny przykład miłości teściowej do synowej, ale jednak dość skrajny. O wiele częściej w tej relacji pojawiają się napięcia. A te są pochodną kilku innych relacji, to znaczy matki z synem, męża z żoną i teściowej z teściem. Jeśli te trzy relacje działają, to nie ma konfliktu między synową a teściową. Natomiast jeśli w którejś z nich jest jakaś dysfunkcja, to się od razu odbija w napięciach między tymi dwiema kobietami. A jeśli nie działa żadna z tych trzech relacji, to już jest katastrofa.
Przez wiele lat był ksiądz arcybiskup duszpasterzem rodzin, spowiednikiem, rekolekcjonistą. Ludzie przychodzili do księdza ze swoimi problemami i pewnie niejedno ksiądz arcybiskup słyszał. Na co skarżą się teściowe, a na co skarżą się synowe?
Teściowe skarżą się głównie na to, że synowa odebrała im ukochanego mężczyznę, czyli syna, że jej nie słucha, że każdą jej interwencję odbiera jako wtrącanie się, a przecież ona się nie wtrąca, tylko chce się podzielić swoim doświadczeniem i przekazać młodym własne wartości. Że synowa mało albo źle zajmuje się dzieckiem, a przecież ona – teściowa – wie, jak się należy zajmować, bo już swoje dzieci wychowała, ale niestety ta okropna synowa nie pozwala sobie nic powiedzieć. Że źle dba o męża, czyli jej syna, i odkąd są małżeństwem, to syn albo bardzo przytył, albo bardzo schudł, albo źle się ubiera, a synowa nawet nie potrafi mu dobrać krawata. Natomiast synowe skarżą się przede wszystkim na to, że mąż pozwala matce wtrącać się w ich życie, że bardziej słucha swojej matki niż żony, że wystarczy jeden telefon od matki, a on już do niej pędzi, żeby ją zawieźć do lekarza, na cmentarz czy na zakupy. Że teściowa nastawia syna przeciw żonie, że jest zazdrosna i że syn się jeszcze nie odpępowił od matki, no i w związku z tym jest ciężko między nimi, czyli między mężem a żoną.
O Boże, ile tego…
To chyba tylko niektóre z tych pretensji…
Wystarczy, wystarczy… Od tego, co ksiądz arcybiskup wym
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Dalszy dostęp do artykułu zablokowany
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania
żadnych plików!
Masz dostęp do archiwum?
Zaloguj się
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń