Felieton na otwarcie wakacji powinien chyba być lekki, łatwy i przyjemny. Kiedy ta myśl dotarła do mojej świadomości, wpadłem w rozterkę graniczącą z paniką. No bo znajdź tu, człowieku, temat, by, cytując klasyka, „nie był miałki”! Na szczęście blisko centrum Katowic mieści się lotnisko – kościelnie kojarzone ze spotkania Śląska z Janem Pawłem II w 1983 roku, a niekościelnie choćby z OFF Festivalem. Mnie się kojarzy także z rykiem silników samolotów akrobacyjnych, które „wlatają na moje niebo”. I to właśnie skojarzenie naprowadziło mnie na wątek sportów ekstremalnych.
Nie wiem, czy podzielają państwo moje wrażenie, ale chyba mamy na nie modę. Biegacze wydłużają dystans – maratoński już, zdaje się, nie wystarcza. Chodzenie po górach zamienia się w bieganie po nich. Zresztą – co tam bieganie. W ubiegłym roku spotkałem trzech Hiszpanów pnących się z rowerami na Piz Umbrail (ponad 3000 m), z wyraźnym zamiarem zjechania zeń (i to po stromej stronie góry).
Proszę się nie obawiać – nie zamierzam rozważać moralnego aspektu tych wycieczek dotyczącego granic bezpieczeństwa. T
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń