Wydana w kilkunastu językach książka Dzikie serce Johna Eldredge’a stała się w Polsce ewangelią męskości. Czy jednak mężczyzna, żeby być sobą, musi koniecznie zamieniać się w rycerza?
Zostaliśmy oszukani. Od naszych ojców i dziadków przejęliśmy zobowiązania: mamy być silni, nieustępliwi i władczy. Od kilku lat zaczytani w Dzikim sercu duszpasterze wmawiają nam, że wpadliśmy w potrzask: nasz tryb życia – podobno – jest sprzeczny z tym, co podpowiada nam serce. Z drugiej strony mechanizmy sterujące współczesnością mówią nam, żebyśmy byli wrażliwi. Z imponującym skutkiem wylansowała się teza, że chodzenie do psychoterapeuty to nie porażka, tylko moda. Czy zatem stare – tradycyjne wzorce męskości przestały działać, a te nowe – postępowe – jeszcze się nie przyjęły?
Let’s do it!
John Eldredge jest Amerykaninem. Takim z krwi i kości. Urodził się 54 lata temu. Z dostępnych w internecie zdjęć patrzy na nas amerykański facet z Teksasu. Zadziorna bródka. Dłuższe od klasycznych włosy. Na jednej z fotografii został uwieczniony podczas nagrania: siedzi w fotelu, ma na sobie szarą koszulę, jest szczupły, a jego uśmiech, ukazujący równe, śnieżnobiałe zęby, mówi do nas przekonująco: Let’s do it!
Napisana przez niego w 2001 roku książka Dzikie serce nosi podtytuł Tęsknoty męskiej duszy. Eldredge został dzięki niej okrzyknięty ewangelistą męskości. Opisuje swoje przygody z synami. I z uporem godnym lepszej sprawy buduje obraz prawdziwego – jego zdaniem – mężczyzny. Niech autor zaprezentuje się sam:
„Ewa została stworzona w granicach bujnego piękna rajskiego ogrodu. Adam jednak, jak pamiętacie, został stworzony poza Rajem, w dzikiej przestrzeni. Zapis naszych początków w drugim rozdziale Księgi Rodzaju przedstawia to wyraźnie”.
„Mężczyzna został powołany do życia na zewnątrz, w nieoswojonej części stworzenia”.
„Mężczyzna musi czuć rytm ziemi, musi mieć pod ręką coś namacalnego – ster, lejce, szorstką linę lub po prostu łopatę”.
„Właśnie taki mamy wzór dojrzałości mężczyzny-chrześcijanina. Naprawdę Miłego Faceta. Nie palimy, nie pijemy ani nie przeklinamy; to znaczy nie robimy akurat tego, co czyni z nas mężczyzn”.
Eldredge się nawrócił. Błądził długi czas po manowcach niewiary. Doświadczył mistyki Wschodu. Przewinął się przez ruchy New Age. Taoizm nie był mu obcy. Ostatecznie wylądował w Kościele. Jak podają źródła, do takiego kroku przekonały go tezy g
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń