Było tak: jechałam autokarem z grupą młodzieży. Nagle usłyszałam nasilające się heheszki, które po chwili zamieniły się w gromki rechot.
– Cha, cha, cha! Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniej… szych…
– Mnieście uczynili! Cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha!
Spojrzałam w stronę, skąd dochodziła ta spektakularna radość. Właśnie mijaliśmy jakiś kościół. Przed kościołem stały trzy starsze panie. Klasyczne „mohery”. Trzymały w ręku transparent. Obok baner antyaborcyjny przedstawiający zwłoki dziecka po dokonanej aborcji, opatrzony tym właśnie cytatem z Ewangelii. Kilka kroków dalej wóz policyjny. Typowo.
– Cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha!
Nie wytrzymałam.
– Kochani, może waszym zdaniem te panie w głupi sposób wyrażają swoje poglądy. Ale ja te poglądy podzielam. Jestem za życiem. I wasze zachowanie mnie fizycznie boli. BOLI – rozumiecie?!
Nie wiem, czy zrozumieli, ale na minutę zapadła pełna konsternacji cisza.
Coraz częściej wracają do mnie gorzkie słowa proroka Jeremiasza. To pełne rozpaczy pytanie o sens powierzonej mu przez Boga misji:
„Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: »Gwałt i ruina!«. Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewag
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń