Jeszcze raz
fot. mika baumeister / UNSPLASH.COM

Codziennie czuję wewnętrzną potrzebę, by za dar wiary dziękować. Czy można coś poradzić tym, którzy boleją nad brakiem łaski wiary? Jeśli boleją, to chyba znaczy, że wiara już w nich jest.

Piszę ten tekst na przełomie listopada i grudnia, czyli w czasie, kiedy najpierw dużo się myśli o prezentach, a potem się je otrzymuje i rozdaje. Zawsze wtedy przypominają się różne podarunki z przeszłości, bardziej lub mniej trafione, przynoszące radość lub rozczarowanie. Wyczekany magnetofon kasetowy i spodnie z nogawkami o parę centymetrów za wąskimi w stosunku do tych, które nosiły moje rówieśniczki… Gdy tak wspominałam, przyszło mi do głowy, że gdybym miała sporządzić ranking prezentów otrzymanych przez całe życie, to na jego szczycie, bez żadnej wątpliwości, byłoby odkrycie tęsknoty za Bogiem w całkiem już zaawansowanej dorosłości. Dla mnie samej brzmi to górnolotnie i nieco podejrzanie, ale co zrobić, takie są fakty.

Jak to się stało?

Zostałam ochrzczona we wczesnym dzieciństwie, jak zapewne większość czytających te słowa, i oczywiście nie pamiętam tego wydarzenia. Moi rodzice nie byli dla mnie „świadkami wiary”. W żaden widoczny sposób jej nie okazywali: nie widziałam, żeby się modlili, nie bywaliśmy na mszach świętych. W szkole podstawowej zostałam zapisana na religię, właściwie nie wiem dlaczego. Pewnie nie wypadało inaczej. Zaczęłam zatem uczęszczać regularnie do kościoła (katecheza odbywała się w ciasnej salce przy kościele) i z dziecięcą gorliwością wchodziłam w religijny świat. Wprawdzie nie trafiały do mnie pobożne opowiastki katechetki o jeszcze bardziej pobożnych świętych (choć sama byłam dzieckiem, wydawały mi się infantylne, nieprawdopodobne i zbyt słodkie), ale lubiłam zapach kadzidła, specyficzną atmosferę wieczornych nabożeństw, gromadne wędrówki na religię itd. W czasie przygotowań do I Komunii Świętej moja gorliwość osiągnęła apogeum. I wtedy też nastąpiło pęknięcie w poukładanej dotąd rzeczywistości. W mojej dziecięcej głowie zaczęły się rodzić pytania, na które nie umiałam znaleźć odpowiedzi. Mówiono nam, że aby zasłużyć na Bożą miłość i niebo, trzeba przestrzegać wszystkich przykazań. W takim razie – to mnie dręczyło – co się stanie z moimi rodzicami, którzy tych przykazań nie wypełniają? Wizja mamy i taty smażących się po śmierci w piekle była zbyt przerażająca dla dziewięciolatki. Może dlatego moja wiara i gorliwo

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Jeszcze raz
Małgorzata Mazur

(ur. 1959 r. – zm. 02 listopada 2020 r.) – pedagog, absolwentka teologii na UKSW w Warszawie, trenerka „Szkoły dla rodziców i wychowawców”, przełożona prowincjalna Fraterni Świeckich Zakonu Kaznodziejskiego. Mieszkała w Sz...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze