Ewangelia według św. Łukasza
Iz 42,1-7 / Ps 29 / Dz 10,34-38 / Mk 1,7-11
Bóg miał całą wieczność, by się nam ukazać. Mógł to zrobić w dowolnym czasie, w inny sposób. A jednak zrobił to tak, jak czytamy w dzisiejszej Ewangelii: stanął nad Jordanem w jednym szeregu z grzesznikami. Tak właśnie objawia się światu Jezus – Mesjasz: solidarny z najbardziej potrzebującymi, ramię w ramię z braćmi i siostrami, którzy są świadomi grzeszności i pragną oczyszczenia. Ten wybór Jezusa dobitnie i publicznie potwierdza swoim słowem Ojciec: Tyś jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Chrzest stanowi fundamentalny wybór wolności Jezusa: solidarność z ludźmi. Ponieważ my nie możemy się wznieść ku Niemu, On zstępuje ku nam, po to byśmy my stali się solidarni z Bogiem we wszystkim. Nie ma innej drogi.
Jezus przychodzi do Jana i przyjmuje chrzest, mimo że go nie potrzebuje. Robi to bardziej dla nas niż dla siebie. On, Syn Boży, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, nie potrzebował nawrócenia. Był wolny od jakiegokolwiek grzechu. Jednak ten gest jest zdecydowanym utożsamieniem się Jezusa z nami, grzesznymi ludźmi. Mocną i głęboką symbolikę tego wydarzenia podpowiada nam również geografia. Otóż dolina Jordanu leży poniżej poziomu morza, w depresji. Mało tego, jest to największa depresja, najniżej położony teren na Ziemi. W tej biblijnej scenie solidarny aż do granic Bóg jest w najniższym punkcie naszej planety, w miejscu ostatnim, najbardziej oddalonym od nieba. Dlatego nawet wtedy, gdy myślisz, że jesteś daleko od Boga: zapomniany i niegodny, On jest już z tobą tam, gdzie ty. Zawsze. Bo tak odważny i solidarny Jezus nie boi się najgłębszych terenów mojego życia, chętnie wejdzie tam, gdzie jest mój grzech, wstyd, niezadowolenie i porażka. Nie zostaje jednak na dnie, chce wyjść razem ze mną i powiedzieć mi to, co usłyszał od Ojca: jesteś moim synem, podobasz mi się! Wierzę, że to zdanie ma moc wyprowadzić każdego z nas z najgłębszego dna. Przywraca nam godność i tożsamość, pokazuje, jak myśli o nas solidarny z człowiekiem Bóg.
Oceń