Najważniejsze w wypadku adopcji wydają się głosy psychologów czy pedagogów, prawnicy zaś powinni zajmować się kwestią tworzenia i stosowania norm prawnych tak, aby jak najlepiej służyły one dobru dziecka.
Rozmawiają prof. Janusz Gajda i Dorota Ronge-Juszczyk
„Tęczowa rodzina” – jednym się podoba i określenie, i sama rodzina, innym wręcz przeciwnie i jawnie demonstrują swoją niechęć, czasami nawet wrogość. Tymczasem w dwudziestu siedmiu państwach istnienie rodzin jednopłciowych, w niektórych również i z dziećmi, także adoptowanymi, jest usankcjonowane prawnie. W Polsce już sama dyskusja o adopcji wzbudza agresję.
Jednak rozmawiać zawsze warto. Żyjemy w określonym świecie i nie da się ukryć, że rozmaite przemiany społeczne, kulturowe i prawne, które się w nim dokonują, mają na nas wpływ. Więc nie możemy udawać, że nic się nie dzieje. I trzeba o tym rozmawiać, w tym także o rejestracji związków jednopłciowych.
Które mogą się skończyć małżeństwem.
Chyba jednak nie tak szybko. Przecież w innych państwach wielokroć było tak, że pary jednopłciowe uzyskiwały najpierw prawo do zawierania rejestrowanych związków, dopiero potem do „małżeństwa”. Podejrzewam, że u nas mogłoby się to odbywać podobnie.
Ale na razie się nie odbywa. Choć, jeśli wierzyć różnym sondażom, to około 40 procent społeczeństwa popiera instytucjonalizację związków jednopłciowych.
Z tego, co się orientuję, wspomniane sondaże corocznie przynoszą rozmaite dane na ten temat. Jednak sądzę, że taka ewentualna instytucjonalizacja nieprędko nastąpi, skoro mamy artykuł 18 konstytucji stanowiący, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety, który znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Może się to komuś podobać lub nie, ale konstytucja jest najważniejszym aktem prawnym w hierarchii źródeł polskiego prawa. Dlatego dla mnie jako prawnika to oczywiste, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny.
Są jednak prawnicy, którzy ten zapis interpretują odmiennie. Na przykład profesor Ewa Łętowska i profesor Jan Woleński uważają, że z artykułu 18 wynika jedynie to, iż małżeństwa heteroseksualne korzystają ze szczególnej ochrony, a to wcale nie oznacza zakazu istnienia innych typów małżeństw1. Podobną interpretację przedstawił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, orzekając, że artykuł 18 nie stanowi samoistnej przeszkody do dokonania transkrypcji zagranicznego aktu małżeńskiego dwóch mężczyzn, Polaków, którzy zawarli ślub na Maderze. Być może ten zapis w konstytucji powstał właśnie po to, aby uniemożliwić prawne uregulowanie związków między osobami tej samej płci, a tym samym również adopcję przez nich dzieci.
Osobiście z takim stanowiskiem się nie zgadzam. Zamiarem naszego ustawodawcy było stworzenie w artykule 18 konstytucji takiej, a nie innej definicji małżeństwa. A poza tym przyznanie szczególnej ochrony jedynie małżeństwom heteroseksualnym, przy jednoczesnej dopuszczalności małżeństw jednopłciowych, oznaczałoby wszak naruszenie konstytucyjnej zasady równości.
Oceń