Dzieje Apostolskie
Iz 35,4–7a / Ps 146 / Jk 2,1–5 / Mk 7,31–37
[5 września 2021 / XXIII niedziela zwykła]
W poleceniu Jezusa: „żeby nikomu nie mówili” ukryta jest pewna prowokacja – Jezus uzdrawia niemego, żeby ten mógł mówić; i zaraz nakazuje wszystkim milczenie o tym, co się wydarzyło. Jak tu milczeć, kiedy się dzieją takie cuda, kiedy Jezus „dobrze wszystko uczynił”? Ludzie rozgłaszają, mówią i opowiadają o Jezusie, a ze słuchania o Jego znakach i cudach rodzi się wiara.
Mijają lata, dekady, wieki… wydaje się, że cudów i znaków wokół nas jest coraz mniej. Miejscami trudno wzbudzić wiarę, a jeszcze trudniej ją zachować. Ale skoro nic z Bożego orędzia nie straciło na ważności, to może znaki i cuda nadal się dzieją, tylko my ślepniemy? Może dawniej prości ludzie potrzebowali wielkich znaków, żeby mogli wierzyć; a my – odwrotnie – potrzebujemy prostych gestów, by wiarę wzbudzić, podtrzymać?
Jezus nie robił nic spektakularnego – spojrzał, westchnął, powiedział. To wystarczyło, by obudzić wiarę w uzdrowionym i w tych, którzy o Uzdrowicielu usłyszeli od innych. W nauczaniu Jezusa było miejsce i dla króla wybierającego się na wojnę, i na ziarno padające w ziemię. Radość z nawrócenia była porównana do radości ze znalezienia jednej małej monety. Codzienne wydarzenia miały rangę znaków wiary. Dziś oprócz wyraźnego świadectwa potrzebujemy również prostych gestów, takich, chociażby jak w tej historii:
W samochodzie jechali policjant i ksiądz. Kiedy minęli budynek kościoła, policjant zrobił znak krzyża. Ksiądz popatrzył z uznaniem. Kiedy po raz kolejny przejechali koło kościoła, policjant znowu się przeżegnał, a ksiądz zamyślił się nad sobą: „Myślą, mową, uczynkiem… i zaniedbaniem”.
Nie wolno nam zaniedbywać zwykłych znaków wiary, również tych prostych, jak kilka ruchów ręką. Prostota znaku krzyża nie przytłacza, a może obudzić tęsknotę za Tym, który umarł na krzyżu, abym ja miał życie.
Oceń