W ostatnich tygodniach śląską prowincję odwiedziła znacząca liczba VIP-ów. U nas to niechybny znak, że albo jakieś wybory za pasem, albo znów będą reformować górnictwo. Tertium właściwie zupełnie non datur, poza oczywiście pandemonium zupełnym, czyli reformowaniem górnictwa w kontekście nadchodzących wyborów.
Ale spokojnie. Nie będę pisał o wyborach ani o reformowaniu górnictwa. To są tematy, na których wszyscy się w Polsce znają, więc szkoda drukarskiej farby. Trochę jednak zacznę od tego reformowania. A właściwie od wrażenia wielu mieszkańców śląskiej prowincji: niezależnie od tego, która ekipa się za to bierze, każda zaczyna wtedy, gdy jest już „po ptokach”. Przy okazji małe wyjaśnienie. Zwrot ten narodził się w czasach, gdy w kopalniach nie było urządzeń do pomiaru poziomu metanu, a zagrożenia sygnalizowały zabierane przez górników ptaki – często hodowane przez nich samych. Gdy one ginęły, sytuacja robiła się krytyczna, często już beznadziejna. Stąd na śląskiej prowincji, kiedy jest zdecydowanie za późno na jakieś działanie, mówimy, że jest „po ptokach”.
Nie potrafię zweryfikować, czy prawdziwa jest dość rozpowszechni
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń