Ocalić siebie
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Łukasza

0 opinie
Wyczyść

Kiedy udzielam wywiadu do którejś z gazet, niekoniecznie katolickich, z jednej strony słyszę głosy aprobaty i uznania za szerokość spojrzenia, z drugiej natomiast wyrazy wstrętu i niesmaku, jakbym dotknął czegoś nieczystego. Są bowiem ludzie, którzy poza strzeżeniem czystości rytualnej, często wątpliwej, niczego nie wnoszą — ani odwagi czy samodzielności myślenia, ani odwagi spotkania czy kontaktów, ani chrześcijańskiej miłości. Wypowiadane słowa zdradzają brzydkie i pyszne myśli o sobie samych. Jakież to szczęście, że nie wszyscy czytają wyłącznie katolickie gazety.

Różnie zatem bywało z moimi wystąpieniami w telewizji, udzielaniem wywiadów do świeckich periodyków i gazet. Ostatnio dałem wywiad do „Vivy!”, periodyku dla zamożnych pań z aspiracjami towarzyskimi. Niektórzy gorszyli się na zapas i przestrzegali mnie, że nie wypada, że to nie dla mnie towarzystwo. Doceniam, że mnie kochają i nie chcieliby, abym się ośmieszył lub zbrukał wartości najświętsze. Większość jednak wyrażała radość z tego, że poważne treści znalazły się tam, gdzie się ich nie spodziewali, że to ważne być tam i upomnieć się o wartości. Woda chrzcielna dociera wszędzie powoli. Pan Jezus przechodzi przez drzwi zamknięte. Pewna pani, wymachując numerem, z którego okładki uśmiechała się prezydencka para, wypaliła: „Gratuluję towarzystwa! Przypuszczam, że wkrótce zostanie ojciec zaproszony do Belwederu, a prezydent Kwaśniewski przyjedzie na Lednicę”. Odpowiedziałem, że to nie całkiem głupi pomysł. Pani obróciła się na pięcie i jak weszła, tak wyszła. Wszystkie nasze poczynania wzbudzają kontrowersje. Staramy się żyć w tym świecie w miarę czytelnie. Problem w tym, że nie wszyscy kończyliśmy tę samą szkołę. Ktokolwiek zabiera się do czytania, czyta nie inaczej, jak tylko na własny sposób. Pragnę zapewnić tę panią, która tak pięknego na pięcie wykonała pirueta, że codziennie dręczy mnie pytanie, czy można funkcjonować w dzisiejszym świecie mediów i zachować tożsamość. Może powinienem się zamknąć w pustelni, jak niektórzy mi radzą, albo odprawić rekolekcje u kamedułów, ale czy to właśnie ocaliłoby moją tożsamość? Nie jestem w stanie wynieść się z tego świata i zakwitnąć. Muszę żyć tutaj. Także pośród jego nieczystości.

Trzeba zatem bronić się samemu. Rosnąć i zakwitnąć na gnoju tego świata różą i lilią — miłością i czystością. To się nie zrobi samo, nie zrobi też tego za mnie nikt inny. Muszę to zrobić ja sam.

Myślę, że trzeba na tyle być mocnym, by nie ulegać prowokacji zła. Trzeba je dyskretnie zdystansować. Tego nie robi się jednak w zespole, to się robi w pojedynkę. Trzeba postawić straż zaraz na wstępie do samego siebie. Nie można być głuchym na krytykę, ale nie można z rozkoszą pożywać wszystkich pomyj, które ludzie wylewają na głowę.

Wiem, jakie wzbudzam kontrowersje już samym swoim wyglądem, nie mówiąc o całej działalności. Powstaje problem: czytać to, co ludzie mają na mój temat do powiedzenia, czy nie. Młodzież zachęca mnie, bym zaglądał do Internetu.

— Ojcze, koniecznie, jest ojciec w witrynie dyskusyjnej, tam każdy może napisać o ojcu, co uważa.

— Słusznie, dziecko, on może napisać, ale ja nie muszę tego czytać.

Skąd mogę wiedzieć, ile mi jeszcze pozostało życia. Muszę żyć swoim życiem, a nie cudzym, i to jeszcze z odbicia. Fascynuje mnie praca. Ludzie, którzy życia nie zmarnowali, jak arcybiskup Ignacy Tokarczuk, który w czasach, kiedy istniały całe wydziały i sztaby mające go zniesławić, wybudował setki kościołów. Kiedyś mi powiedział, że nie czytał anonimów ani donosów na swój lub innych temat. I powiedział jeszcze, że biskup Czesław Kaczmarek z Kielc czytał i tak się przejmował, że się wykończył.

Świat pędzi coraz prędzej, wszystko dzieje się szybciej. Jak pośród tych zmian ocalić i zachować siebie, nie ulegając zewnętrznym prowokacjom? Czy brać udział w każdej dyskusji i odpowiadać na każde pytanie, czy pamiętając o zasadzie, że człowiek autentyczny nie podejmuje gry na płaszczyźnie, która mu nie odpowiada, zająć się pozytywnym budowaniem swego wnętrza i otoczenia? Czytać wiadomości ze świata czy dać sobie spokój i robić swoje, zawierzając Bogu siebie i swoje działanie?

Jak przejść przez życie, nie ubrudziwszy się całkiem? Rozmaita dosięga mnie krytyka. Najbardziej smutno mi wtedy, kiedy ludzie w swej pazerności, chcieliby mnie zjeść całkowicie i do końca i kiedy pod pozorem oczekiwanej głębi domagają się czegoś, o czym w ogóle nie mają pojęcia. Nauczyli się kilku pobożnych słów i wymachują nimi jak szabelką. Nauczyli się przekazywać wiarę tylko na smutno i poważnie. Jakby nie wiedzieli to, że cokolwiek robimy, i tak czynimy to na Bożą chwałę. Czy żyjemy, czy umieramy, żyjemy i umieramy w Chrystusie i dla Chrystusa. Odpoczynek i chwile beztroskiej radości również należą do Pana. Kiedyś i ja gorszyłem się, że zakonnicy nie modlą się bez przerwy, a księża bez ustanku nie odprawiają czegoś w kościele. Byłem wtedy bardzo mały i dręczyłem mojego stryja, dlaczego zakonnicy spuszczają z tonu i bywają tak niepoważni, oddając się rekreacji. Wtedy stryj opowiedział mi o pustelniku, którego odwiedził przyciągnięty jego sławą jegomość, pragnący zasięgnąć jego rady albo podglądnąć źródła jego radości i szczęścia. Kiedy po długiej podróży przybył na miejsce, zażenowany zobaczył pustelnika skaczącego przez strumyk i podśpiewującego sobie radośnie. Zgorszony wykrztusił z siebie kilka gorzkich zdań o niepowadze jego życia i zachowania i zabierał się do odejścia. Wtedy pustelnik, uśmiechając się, zapytał go:

— Panie, dlaczegóż to nie trzymasz swojego łuku w stałym napięciu, przecież jesteśmy w lesie i w każdej chwili może przytrafić się zwierzyna?

— Wielebny ojcze, gdybym go trzymał stale w napięciu, łuk mój straciłby sprężystość i nie nadawałby się już do niczego.

— Tak samo bywa z człowiekiem — odpowiedział mu pustelnik — po chwilach najwyższego napięcia pozwalamy sobie na chwile lżejsze, nie zapominając wcale, że i one należą do Pana.

Ocalić siebie
Jan Góra OP

(ur. 8 lutego 1948 w Prudniku – zm. 21 grudnia 2015 w Poznaniu) – Jan Wojciech Góra OP, dominikanin, prezbiter, doktor teologii, duszpasterz akademicki, rekolekcjonista, spowiednik, prozaik, twórca i animator, organizator Dni Prymasowskich w Prudniku i Ogólnopolskiego Spotka...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze