Europka
Oferta specjalna -25%

Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga

3 opinie
Wyczyść

Co jakiś czas prasa i telewizja donoszą, że jakiś drugoligowy polityk europejski lub zastępca członka komisji europejskiej w Brukseli napomknął, widząc w przelocie polskiego dziennikarza, że popiera starania Polski o przyjęcie do Unii Europejskiej. Polscy euroentuzjaści wpadają wtedy w ekstazę: Europa nas chce! W gazetach ukazują się wypracowania o tym, że przystąpienie do Unii jest historyczną koniecznością i że Polska nie ma innej drogi.

Przyznam, iż nie bardzo rozumiem, dlaczego niby mam wracać do Europy. Ostatecznie urodziłem się w Krakowie, czyli w Europie, gdyż Europa kończy się dopiero w Bibicach. Jestem więc Europejczykiem z dziada pradziada — i nigdzie wracać nie muszę!

Tym, którzy nie wiedzą, należy się wyjaśnienie: Bibice — wieś tuż za rogatkami Krakowa, przy dawnej szosie warszawskiej. Za mojej młodości, do roku 1914, mieściło się tam przejście graniczne i komora celna w kordonie oddzielającym Galicję od Kongresówki. Aż do Bibic jest Europa Środkowa, za Bibicami zaczyna się Białoruś.

W każdym razie ilekroć słyszę, że ten i ów Europejczyk popiera starania Polski o przyjęcie do Unii, to przypomina mi się, jak to 12 września roku 1996 Wielce Czcigodny Prezydent Republiki Francuskiej Jacques Chirac złożył wizytę w Polsce i przy tej okazji wygłosił mowę w Sejmie, w której obiecał, że Polska („siostra Francji” — dokładnie tak to powiedział!) będzie przyjęta do Unii Europejskiej w roku 2000. Cóż to była za radość wśród polskich euroentuzjastów! Czy ktoś to pamięta? Toż to nie jest jakiś drugoligowy urzędniczyna z Brukseli zapowiadający, że popiera starania Polski. To prezydent kraju będącego jednym z filarów Unii składający obietnicę nie podczas konferencji prasowej czy rzucający w przelocie zdanie do dziennikarzy. To jest deklaracja złożona przez głowę jednego państwa podczas oficjalnego wystąpienia w parlamencie drugiego państwa. Prawda, że bardziej jednoznaczną i wiążącą obietnicę trudno sobie wyobrazić?

Mieszkałem wtedy w Paryżu i na następnego dnia jadłem obiad ze znajomymi Francuzami. Rozmowa zeszła na deklarację Chiraca. Jeden ze znajomych powiedział, że prezydent wczoraj obiecał Polakom członkostwo w Unii w roku 2000. Drugi, gdy to usłyszał, aż się zakrztusił kotletem ze śmiechu. Pierwszy się zaperzył: „Co, nie chcesz Polski w Unii? To bardzo szybko rozwijający się kraj! W dodatku profrancuski!”.

„Ależ ja nie mam nic przeciwko Polsce!”, odpowiedział pierwszy, ocierając łzy, gdy mu już śmiech przeszedł. „Ja się śmieję z tego, że ktoś obietnice Chiraca może potraktować poważnie!”.

Ano — pomyślałem sobie — pożyjemy, zobaczymy.

Minęło parę lat i mamy jesień roku 2001. Znaczy to, że od roku jesteśmy w Unii. Jakże to — jeszcze nie jesteśmy? Czyżby prezydent Chirac zapomniał, co obiecał?

Zaniepokojony sięgnąłem do mojego archiwum depeszy PAP–u i zacząłem szukać, aby sprawdzić, co w roku 2000 prezydent Chirac powiedział na temat Polski.

Otóż 19 września roku 2000, prawie dokładnie 5 lat po swojej historycznej mowie w Sejmie, prezydent Francji Jacques Chirac zadeklarował, że „wieloletnia przyjaźń polsko–francuska powinna skłaniać Francję do wspierania przyjęcia Polski do UE na polskich warunkach”. I dalej oświadczył, że widzi możliwość przyjęcia Polski do Unii w roku 2003. Kamień mi spadł z serca. Prezydent nie zapomniał o Polsce! Co za ulga!

Tym samym stajemy teraz przed bardzo poważnym problemem politycznym, od którego rozwiązania będzie zależeć przyszłość naszego kraju. Brzmi on: jeżeli we wrześniu roku 1996 prezydent Francji obiecał Polsce przyjęcie do Unii w roku 2000, a we wrześniu roku 2000 ten sam prezydent Francji obiecał Polsce przyjęcie do Unii w roku 2003, to co nasi wierni i sprawdzeni sojusznicy obiecają nam w roku 2003?

Oto jest pytanie.

Europka
Tomasz Włodek

urodzony w 1965 r. – pracownik naukowy, przebywa w USA, publikował w miesięczniku „W drodze” oraz w polskiej prasie wydawanej poza granicami kraju. Autor cyklu felietonów pt....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze