List do Rzymian
Jak się modlić, będąc człowiekiem zapracowanym, któremu zawsze brakuje czasu?
„Nie umiem się modlić!”. „Modlitwa jest taka trudna. Jak sobie z nią poradzić?”. „Próbuję własnymi słowami i już po sekundzie myślę o niebieskich migdałach…”. „Chwytam się utrwalonego od dzieciństwa pacierza — Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu — i czuję, że klepię te słowa jak papuga”. „Nie mam czasu na modlitwę. Jedno zajęcie goni drugie, ani się obejrzę, a dzień mija i Pana Boga w nim nie było”.
Wiem, że bez kontaktu z Bogiem nie ma życia duchowego ani świętości, do których jesteśmy powołani. Św. Paweł mówi: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie — wszystko na chwałę Bożą czynicie”. Ewangelia nakazuje: „Bez ustanku się módlcie”. Czy to jest wykonalne?
Oto moja recepta na bycie z Chrystusem przez cały dzień. Najpierw, gdy pora wstawać, jeszcze z na wpół zamkniętymi oczyma, ofiarowuję Bogu cały mój dzień: myśli, słowa, uczynki, wszystko, co mnie spotka, i ludzi, z którymi się zetknę. Proszę, by On nade mną czuwał, bym w każdej godzinie umiała wypełnić Jego wolę. Oddaję Mu się bez zastrzeżeń, z pełnym zawierzeniem. Taki akt strzelisty trwa krótko. Robię znak krzyża na czole, ustach i sercu — i wstaję z łóżka.
Myślę, że jest to pobożna asekuracja; nawet gdy umysł mam zaprzątnięty pracą, gdy czytam, piszę, uczę się czy też wykonuję czynności domowe — to wszystko nie jest już moje — jest już Jego i dla Niego. Przerywnikiem modlitewnym dnia jest o 12 i o 18 Anioł Pański, choć ze wstydem przyznaję: czasem jestem tak pochłonięta pracą, że nawet dzwonów nie słyszę. Ponadto w ciągu dnia zawsze staram się znaleźć pół godziny na całkowite wyciszenie się — duc in altum — i czytanie Pisma Świętego. Wówczas nie modlę się, tylko wsłuchuję się w to, co mówi Bóg, i rozmyślam. Czasem jest to psalm lub fragment Księgi Syracha, czasem urywek listu Pawłowego, przypowieść albo epizod z Ewangelii (syn marnotrawny, uczniowie idący do Emaus).
Mam też inne sposoby na modlitwę. Np. jazda tramwajem czy autobusem to spokojny czas na rozmowę z Bogiem. Dziękuję Mu za to, co mnie dobrego tego dnia spotkało, lub choćby za piękny dzień, za miłość mych dzieci, za wiernych przyjaciół. Proszę Go o zdrowie dla bliskich mi chorych. Ze specjalną przyjemnością proszę o łaski dla tych, którzy mnie otaczają — dla tego staruszka, który ledwo wszedł o kulach do tramwaju, dla dziewczyny pod oknem, dla mamy z dzieckiem na kolanach, dla kierowcy, aby bezpiecznie wiózł pasażerów. Czuję wtedy dobroduszną — ufam — przekorę: nikt z tych ludzi nie ma pojęcia, że się za niego modlę! Okazji do modlitwy dostarczają mijane ulice, budynki, pomniki (Getto, pomnik Powstania Warszawskiego, symboliczny wóz z krzyżami i torem kolejowym dla zamęczonych na Wschodzie Polaków — był wśród nich mój Ojciec). Tu mieszkała niedawno zmarła koleżanka, dalej szpital przywołujący bolesne wspomnienia śmierci ukochanego męża i brata. Wieczne odpoczywanie dla nich i Zdrowaś Maryjo za cierpiących w szpitalu i za tych, którzy się nimi opiekują. Gdy przejeżdżamy obok kościoła — „Chwała i dziękczynienie bądź w każdym momencie…”. Przy ulicy, na której nie ma dla mnie specjalnych znaków, mówię Mu „Panie, Ty wszystko wiesz. Ty wiesz, że Cię kocham”. Długa jazda z dalekiego Bemowa do centrum Warszawy może być jedną żarliwą i niemonotonną modlitwą.
Dzień się kończy, nadchodzi noc i krótki obrachunek. Jest za co przepraszać i żałować, żeby jutro nie zrobić tego samego głupstwa. Jest też za co podziękować i prosić o dobrą noc dla siebie i bliskich: Kto się w opiekę odda Panu swemu i Wszystkie nasze dzienne sprawy. Jeszcze chwila głębokiego ukorzenia się przed Wszechmocnym i Wszechmiłosiernym i mówię słowami Beaty Obertyńskiej:
Jak kamyki z pokory aż płaskie i szare
leżę, twarzą wciśnięta w proch u Twoich nóg
i dziękuję, żeś raczył
łaski swej ciężarem
wdeptać mnie, szary kamyk,
w jedną z Twoich dróg.
Nie zapominam o Aniele Stróżu, który ma dla mnie od tylu lat świętą cierpliwość. Na koniec gorące westchnienie do Matki Boskiej Jazłowieckiej, która od pięciu pokoleń strzeże po macierzyńsku moją rodzinę.
Oceń