Drugi List do Koryntian
Iz 66,10-14c / Ps 66 / Ga 6,14-18 / Łk 10,1-12.17-20
Rady Pana Jezusa dla uczniów posłanych z ewangelią mogą się wydawać mało roztropne: pójść na krańce świata i nie być ze świata, który z natury do swych przedsięwzięć używa siły. Pan jednak prosi, by szli jak „owce między wilki”, bo „Kościół nie może wyć z wilkami, by zdobyć owce dla Pana” (kard. Christoph Schönborn). Dobra Nowina, głoszona w mocy, co w słabości się doskonali, jest mową twardą. Szybko przekonali się o tym pierwsi uczniowie. Św. Paweł, „ukrzyżowany dla świata”, na swoim ciele nosił „blizny, znamię przynależności do Jezusa”. A jednak nie nosił urazów, nie pielęgnował żalu, „strząsając proch, który przylgnął mu do nóg”.
Nieprzyjęty przez swoich, błogosławi: „i na Izraela Bożego niech zstąpi pokój i miłosierdzie”.
Dla chrześcijan nie ma innej drogi jak ta zranionego Baranka, który słabością przechytrzył szatana. Pan tego świata, jak mówi legenda o św. Marcinie z Tours, może się ukazywać w świetlistym wizerunku Chrystusa. Demaskuje go jednak brak ran, bo sukces nie „jest żadnym z imion Bożych” (Martin Buber). Nawet aniołowie – oczekujący zwycięskiego Lwa Judy – w odzianym w tunikę człowieczeństwa Baranku z trudem rozpoznają Pana (św. Grzegorz z Nyssy).
Istnieje silna pokusa, by skorzystać z bogatych środków w budowaniu królestwa. Wśród nich jest demokracja. Trudno chrześcijanom odmawiać prawa do korzystania z niej, ale przy niekiedy bardzo ostrej krytyce współczesności, zachłanne korzystanie z „dobrodziejstw” demokracji w ustanawianiu prawa zgodnego z wartościami chrześcijańskimi wydaje się dwuznaczne. Jahwe, który „wycofał się”, jak mówił żydowski mistyk Izaak Luria, aby stworzyć autonomiczny świat, we wcieleniu przyjął totalne samoograniczenie. Unieruchomione krzyżem dłonie i nogi Chrystusa wymownie objawiają w tym ogołoceniu (Flp) przejrzystość intencji Boga, który pragnie zbawić świat, nie chcąc dla siebie nic z niego.
Jezus prosi uczniów, by nie zapomnieli o perspektywie błogosławieństw. One się stały Jego własną drogą do człowieka, „Bóg nie każe nam bowiem iść żadną drogą, której by sam nie przemierzył i na której by nie szedł przed nami” (Dietrich Bonhoeffer). Droga prowadzi przez płacz i prześladowanie, ale ostatecznie, wraz z końcem misji, dociera szczęśliwie do wypełnienia obietnicy: „w Jerozolimie będziecie pocieszeni! Na ten widok rozdaruje się wasze serce, a wasze ciało odmłodnieje jak świeża zieleń”.
Oceń