W PRL-u wszystko było jasne – sprzeciwiasz się, grożą ci represje polityczne. Dzisiaj przegrana ma formę wykluczenia z rynku pracy, przekonania, że jesteś bezużyteczny i nikomu niepotrzebny.
Roman Bielecki OP: Mija 25 lat od wyborów w roku 1989. Jedni mówią: ćwierćwiecze wolności, inni: jest gorzej niż było. Kto ma rację?
prof. Jadwiga Staniszkis: Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przyjrzeć się procesom, które zaszły w tym czasie w społeczeństwie. Patrząc na rewolucję „Solidarności” z perspektywy przeszło trzydziestu lat, należy zwrócić uwagę na niebywałą wręcz gotowość poświęcenia swojego życia w imię dobra wspólnego i sprzeciw wobec zła systemu. Nie da się ocenić minionego ćwierćwiecza, nie dostrzegając tego, że do momentu powstania „Solidarności” ludzie byli potwornie zdeformowani i podzieleni przez ustrój. W 1981 roku poczuli się lepsi. Zobaczyli, że inni mają podobne doświadczenia (bunt w imię wartości) i tak samo zmagają się z władzą. Dało im to poczucie wspólnoty i niesamowitą energię. Bo odtworzyło – niszczoną przez komunizm – podmiotowość moralną. Oczywiście, miało to kształt utopii, opierającej się na koncepcji samorządnych związków zawodowych i kontraktów społecznych, które pozwoliłyby zachować świeżo odzyskaną godność pracowniczą. Wolność traktowano jako własną, wydzieloną sferę. Powstawało społeczeństwo polityczne, próbujące uniezależnić się od państwa. Trwało to tak długo, jak długo ludzie mieli wewnętrzne poczucie racji, dla których warto trwać w oporze.
A kiedy się to skończyło?
Mniej więcej po zniesieniu stanu wojennego w 1983 roku, kiedy strona komunistyczna zaczęła systematycznie niszczyć takie nastawienie w społeczeństwie. I poczucie świeżo odzyskanej godności u poszczególnych ludzi. Dlatego kiedy w latach 1988–1989 doszło do ostatniej fali strajków, mało kto już tak myślał. Mieliśmy raczej do czynienia z pustą przestrzenią publiczną, z której skutecznie usunięto wartości jednoczące ludzi. Stąd pewnie tak wiele osób ocenia ostatnie 25 lat w kategoriach zawodu i absolutnego rozpadu tego, co istniało w początkach lat 80., nie zdając sobie sprawy, że wiele tej energii zostało wytracone znacznie wcześniej.
Może błędy były nieuniknione, bo niby skąd mieliśmy czerpać wiedzę na ten temat?
Wydawało się jednak, że Tadeusz Mazowiecki lepiej zna praktyczne rozwiązania tzw. chrześcijańskiej demokracji, skoro był związany z „Solidarnością” od chwili jej powstania. A tak nie było. I kiedy zgodził się na bycie premie
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń