Liturgia krok po kroku
Dz 12,1-11 / Ps 34 / 2 Tm 4,6-9.17-18 / Mt 16,13-19
Każdy z nas chce się czuć bezpiecznie. Lubimy spontaniczność, ale jednak wolimy, gdy rzeczywistość jest przewidywalna. Potrzebujemy pewnych, jasnych reguł, procedur, schematów. Czujemy się zagubieni i zagrożeni, gdy coś się wymyka spod kontroli. Czasem mamy takie doświadczenie w relacji z Bogiem.
Wspominamy dziś dwóch apostołów. Obaj znajdują się w więzieniu, w sytuacji zagrożenia życia. Do jednego przychodzi anioł i go cudownie uwalnia. Drugi zostaje zamordowany – nie ma anioła, nie ma żadnego cudu. Jak to zrozumieć, że jednego z nich Pan ratuje, a drugiego nie?
Dziś podczas modlitw o uzdrowienie kościoły pełne są ludzi proszących o uwolnienie ich z chorób, zniewoleń, rozmaitych zranień. Jak to wytłumaczyć, że niektórzy otrzymują tę łaskę, a inni nie?
Trudno to po ludzku zrozumieć. Szybko pojawia się pokusa, by się oburzyć na Pana Boga. Niby uznajemy, że jest Wszechmogący, ale nasze pojmowanie miłości automatycznie podsuwa myśl, że ta wszechmoc powinna nam służyć – czasem wręcz chcielibyśmy przymusić Go lub przekupić, by działał według naszych pragnień. Bo jeśli Bóg nie pomaga w cierpieniu, to jak to się ma do Jego miłości?
A może nasz sposób patrzenia jest zbyt prosty? Może niezrozumienie Jego działania jest wyrazem Jego boskości i miłości?
Czy nasze zachowanie wobec osób, które kochamy, zawsze jest zrozumiałe dla otoczenia? Przypatrzmy się, co dajemy innym. Często są to drobne rzeczy, czasem gesty. Dla tej konkretnej, kochanej osoby są bezcenne. Dla kogoś obcego mogą nie mieć żadnej wartości. To tajemnica języka miłości.
Może właśnie w tym momencie powinniśmy zrobić rachunek sumienia z naszej miłości do Boga, z zaufania, którym Go obdarzamy. Nierzadko zachowania drogich nam osób są niezrozumiałe, czasem raniące. Ale jeśli miłość w tej relacji jest autentyczna, to pozwala stanąć ponad tym, co trudne. Bo przecież wiemy, że ktoś, kto nas kocha, nigdy nie chce dla nas zła. Czy jednak w taki sposób potrafimy myśleć o naszej relacji z Bogiem? Czy potrafimy Mu zaufać i zamiast się obrażać, że nie zawsze nas wysłuchuje, pytać, dokąd nas prowadzi? Co chce nam pokazać? Czego nauczyć?
Historie przedstawione w dzisiejszych czytaniach są różne, ale obu apostołów łączy bardzo silna więź z Bogiem. To dzięki niej umieją przyjąć i zaakceptować swoje życie, jakiekolwiek ono jest. Bo wierzą, że cokolwiek ich spotka, ma to ich prowadzić do zjednoczenia z Ojcem.
Oceń