Chce mi się wyć
fot. ellen qin / UNSPLASH.COM

To jest historia o miłości, bezradności, poświęceniu i oddaniu. O niewyobrażalnym zmęczeniu, które ciągnie się latami, o nieprzespanych nocach. O złości, poczuciu winy i wyrzutach sumienia. O dorosłych dzieciach i ich rodzicach.

– Marzenko, śpisz? Marzenkoooo. Ma-rzen-kooooo…

Marzena wstaje, zakłada kapcie, zapala małą lampkę, robi dwanaście kroków i już jest przy łóżku swojej mamy.

– Co chcesz, mamusiu?
– Może mi poczytasz, kochanie. Nie mogę spać. Poczytaj mi, proszę.
– Mamo, jest trzecia nad ranem. Jutro ci poczytam.
– Jutro? No dobrze. Jutro.

Marzena poprawia mamie kołdrę, odgarnia jej włosy z czoła, delikatnie ją całuje. Robi dwanaście kroków. Zdejmuje kapcie. Wchodzi do łóżka. Gasi światło. Zaraz zaśnie. Tak się nauczyła. Potrafi zasnąć na krześle w poczekalni do lekarza, w autobusie, w taksówce. Na zawołanie. Więc szybko nakrywa się kołdrą. Chyba już śpi.

– Marzenko, Marzenkoooooooo, Marzenkoooooo!

Zrywa się. Kapcie, światło, dwanaście kroków. Jest przy mamie.

– Pić mi się chce, córciu.

Bierze kubek ze stolika, wkłada mamie rurkę do ust, czeka, aż się napije. Kilka kropel spływa po brodzie. Bierze chusteczkę, wyciera. Odstawia kubek. Patrzy na zegarek. 3.35.

– Mamo, śpij, proszę. Nie wołaj.

Dwanaście kroków. Łóżko, kołdra.

– Ma-rzeeee-nko… Ma-rzeeee-nko…

W ciągu jednej nocy Marzena robi czasami nawet 240 kroków.

O piątej dzwoni budzik. Wstaje. Szybki prysznic, makijaż. Szykuje dla mamy śniadanie. Mleczna papka z bułką i bananem. Wszystko dokładnie przetarte. Ale najpierw toaleta. Marzena czeka, aż przyjdzie jej brat. Sama nie jest w stanie podnieść mamy.

Potem kawa, kanapka na stojąco, śniadanie do pracy. O 6.45 wybiega z domu.

– Marzenko, załóż czapkę.
– Mamo, jest wiosna, ciepło jest. Nie potrzebuję czapki.
– Wiosna. Aha. To dobrze.
– Marzenkooooo. Załóż czapkę.

Marzena już tego nie słyszy, bo stukając obcasami po drewnianych schodach, pędzi do pracy. O 16 będzie z powrotem.

Marzena – zadbana, filigranowa, po pięćdziesiątce. Właśnie wróciła z Włoch. Była w Rzymie na kanonizacji, a potem pojechała z przyjaciółką do Asyżu, Florencji, Wenecji. – Nadrabiam turystyczne zaległości. Przez kilkanaście lat nie ruszałam się z domu – tłumaczy. Choć znamy się od dawna, długo musiałam ją namawiać na tę rozmowę. – Tyle razy słyszałam, że jestem wspaniała, że jestem najlepszą córką na świecie, że się poświęciłam. A ja nie jestem ani wspaniała, ani najlepsza i nie mam poczucia, że się poświęciłam. Zrobiłam to, co mi się wydawało oczywiste i słuszne, co zrobiłoby wiele osób na moim miejscu. Zajęłam się swoją chorą, starszą matką – mówi Marzena.

– Popołudniami siadałam koło mamy. Czytałam jej gazetę albo książkę. Trochę rozmawiałyśmy. Gdy wpadł brat albo bratowa, mogłam się na chwilę położyć i zdrzemnąć albo wyskoczyć do sklepu. Ale prawda jest taka: chorym rodzicem zajmuje się ten, kto z nim mieszka. Wszyscy ci współczują, że masz ciężko, podziwiają, jak ci się udaje pogodzić obowiązki, udzielają dobrych rad dotyczących opieki nad rodzicem i dają telefon do masażysty, który zajmie się twoim bolącym od dźwigania kręgosłupem. I mają poczucie, że jak wpadną do swojej matki czy ojca dwa razy w tygodniu, to już zrobili, co d

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Chce mi się wyć
Katarzyna Kolska

dziennikarka, redaktorka, od trzydziestu lat związana z mediami. Do Wydawnictwa W drodze trafiła w 2008 roku, jest zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „W drodze”. Katarzyna Kolska napisała dziesiątki reportaży i te...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze