„Pomijaj do woli, aż trafisz na utwór, który ci się spodoba!” – usłyszałam w reklamie popularnego serwisu z muzyką online. W płatnej wersji pozwala on użytkownikom podejmować decyzje negatywne, odrzucać piosenki, których nie chcą słuchać. Za darmo leje się strumień odgórnie dysponowanych dźwięków. Żeby móc pomijać, trzeba płacić. Pomijanie jako strategia istnienia. Kluczowy mechanizm poruszania się w świecie wirtualnym, który dyktuje warunki temu materialnemu. Ciekawe postawienie sprawy, prawda?
Nie chodzi o to, żeby podjąć akcję pozytywną: poszukiwać czegoś dla siebie, odnaleźć to. Na przykład wysnuć marzenie i je doścignąć. Chodzi o odrzucanie, ignorowanie, żeby z fal nadmiaru wyłuskać coś dla siebie. Trzeba więc być na nie. Taka rzeczywistość przypomina niepohamowany szturm Turków na twierdzę w Kamieńcu. Nic, tylko się honorowo zdetonować!
Reklamowane pomijanie to pułapka. Żadnej piosenki nie słuchasz do końca, wolność w abonamencie daje prawo do porzucania melodii po kilku sekundach. Do ciągłego niezadowolenia, złudnej pewności, że następna będzie idealna. I że tak można w nieskończoność. Nie tylko z piosenkami, ale też z uczuciami, ciuchami i ludźmi. Pomijaj do skutku, olewaj do woli – odurzająca reklama samotności i głodu. Mick Jagger nie mógł wiedzieć, że śpiewając „I can’t get no satisfaction”, będzie prorokiem dla swoich wnuków. Niespełnienie jest główną ofertą współczesności. Zanim zdążysz odczuć potrzebę, k
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń