Spowiedź bez końca. O grzechu, pokucie i nowym życiu
1 Sm 3,3b–10.19 / Ps 40 / 1 Kor 6,13c–15a.17–20 / J 1,35–42 / 17 stycznia 2021 / II niedziela zwykła
Heli, Jan, Andrzej – to trzej mężczyźni z dzisiejszej liturgii słowa, których łączą wewnętrzna wolność i zdolność do trudnej miłości.
Heli – postać tragiczna. Bezradnie patrzył na niegodziwości swoich synów, a jednocześnie widział, jak młody Samuel rośnie na proroka. Czuwał nad jego rozwojem. Pomagał mu rozpoznawać głos Boga. Nie dał się uwieść zazdrości, która kazałaby mu faworyzować swoich potomków kosztem przybranego ucznia.
Jan – oczekiwał. Gdy tylko rozpoznał w Jezusie Baranka Bożego, wskazał Go swoim uczniom w taki sposób, że ci od razu poszli za Mistrzem, zostawiając Chrzciciela ubranego w wielbłądzie skóry. Nie zatrzymał ich ani na chwilę, bo wiedział, że trzeba, by Jezus wzrastał, a on się umniejszał.
Andrzej – ewangelizator pierwszego papieża. Gdy Chrzciciel wskazał mu Jezusa, natychmiast poszedł za Nim. Zawołał też swojego rodzonego brata i przyprowadził go do Rabbiego. Piotr stanie się skałą i pierwszym z apostołów. Andrzej już na zawsze pozostanie w jego cieniu.
To nie były trzciny miotane podmuchami emocji czy zrywami egocentryzmu. To byli zakorzenieni w prawdzie mężczyźni, którzy potrafili zrezygnować z siebie, usunąć się na drugi plan. Dzięki temu ktoś obok nich mógł zyskać bliższy przystęp do Boga niż ten, którym oni mogli się cieszyć. Kochali swoich uczniów, to znaczy pragnęli ich rzeczywistego dobra. Byli gotowi za to dobro zapłacić sobą, swoją ambicją, zejściem na dalszy plan.
To byli ludzie wolni. Choć pewnie nieobca im była pokusa większości rodziców, nauczycieli, kierowników duchowych: zatrzymać swoje dziecko czy swojego ucznia przy sobie, uczynić z niego powód do wewnętrznej satysfakcji i zewnętrznej dumy, móc się cieszyć jego bliskością i szacunkiem, widzieć w nim następcę, który przejmie i będzie kontynuował moje dzieło. Pokusa ta jest przekleństwem tych, którym nie pozwala znaleźć większego mistrza, rozwinąć skrzydeł, wypłynąć na szerokie wody.
Heli. Jan. Andrzej. Każdy z nich kochał i był wolny, bo znał Tego, który go pokochał i uzdolnił do wolności.
Oceń