Po co światu mnich?
z przymrużeniem oka zacznijmy od statystyk. Każdy numer „W drodze” to średnio sto dwadzieścia stron objętości. Stąd pięćset numerów to sześćdziesiąt tysięcy zapisanych stron. Gdyby ustawić jeden na drugim, wszystkie zeszyty od pierwszego do ostatniego, to powstałaby pięciometrowa wieża. Gdyby liczyć wysokość piętra w typowym bloku od podłogi do sufitu – to ma ono wysokość dwu i pół metra. Tym samym „W drodze” sięga właśnie piętra trzeciego. Każdorazowo w numerze pojawiają się dwaj lub trzej nowi autorzy. W sumie, na przestrzeni wszystkich lat, przeszło tysiąc osób – braci dominikanów, dziennikarzy, zaprzyjaźnionych z nami współpracowników, pisarzy, poetów i publicystów. I jeszcze jedno: jeżeli średni nakład każdego numeru w ciągu czterdziestu dwóch lat istnienia pisma wynosił około sześciu tysięcy egzemplarzy, to w sumie daje nam to zawrotną liczbę przeszło trzech milionów wydanych zeszytów. Tyle magia cyfr.
Zuchwałością byłoby zmieścić w kilku linijkach wstępu całą historię miesięcznika. Jest to fascynująca podróż przez ostatnie półwiecze filozofii, teologii i kultury. Dość powiedzieć, że na naszych łamach publikowaliśmy fragmenty pism wielkich myślicieli: Bubera, Bonhoeffera, Congara, Evdokimova, Maritaina, Guardiniego, Sołżenicyna. Niezwykłą zdolność do wynajdywania białych kruków myśli teologicznej wykazywał założyciel i wieloletni redaktor naczelny „W drodze” ojciec Marcin Babraj. Jego pokora i upór zgromadziły wokół pisma wielkich przyjaciół pisarzy: Romana Brandstaettera, Annę Kamieńską, Andrzeja Kijowskiego. Zamieszczali oni na naszych łamach swoje przejmujące świadectwa wiary. Drugie szczęście Hioba Kamieńskiej – o Bogu, który milczy, i o człowieku naznaczonym cierpieniem, Święty wśród wielkich liczb Kijowskiego – o sile oporu Maksymiliana Kolbego wobec totalitarnej maszyny obozu zagłady w Oświęcimiu, czy przejmujące tłumaczenia Ewangelii i Psalmów Brandstaettera, są wciąż, mimo upływu lat, elektryzującą lekturą, która nie straciła nic ze swej świeżości i aktualności.
Nie można zapomnieć o pierwodrukach opowiadań Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, tłumaczeniach Stanisława Barańczaka, fragmentach Notatek Andrzeja Szczypiorskiego, twórczości księdza Jana Twardowskiego czy Kazimiery Iłłakowiczówny. A i to przecież nie wszystko. Są jeszcze okręty flagowe dominikańskiego świata w osobach – Jana Andrzeja Kłoczowskiego, Jacka Salija, Jana Góry, Macieja Zięby, Pawła Kozackiego czy Adama Szustaka, niezwykłe opowiadania o przygodach ludzkiego księdza Grosera autorstwa Jana Grzegorczyka, eseje trapisty Michała Zioło, prowokujące do myślenia o Kościele teksty Szymona Hołowni. Jeśli znajdą Państwo czas, można je przeczytać w naszym internetowym archiwum.
Te pięć setek, które domykają się wraz z tym numerem, to także niezliczone tematy ukazujące problemy codziennego życia chrześcijańskiego. By przypomnieć tylko kilka tytułów, które wzbudziły liczne reakcje czytelników: „Nie bójmy się mówić o seksie”, „Uczucia niechciane”, „Metody naturalne”, „Poronienie”, „Adopcja”, „Homeopatia”, „Lustracja w Kościele”, „Dlaczego w Kościele nudzą”. Jedni nas za nie chwalili, inni ganili. W samej redakcji też wywoływały dyskusje. Czy warto było po nie sięgać? Zdecydowanie tak. Praca nad nimi uczyła twórczego mierzenia się z zagadnieniami etyki i moralności, tak by nie wpadać w pułapkę prostego myślenia i łatwych odpowiedzi.
Jak każdy jubileusz, tak i ten to okazja do szczególnych podziękowań. Tym, którzy przez lata tworzyli redakcję magazynu, ale przed wszystkim Wam, naszym Czytelnikom, bez których, co powtarzamy niezmiennie, nasza praca nie miałaby sensu. Cieszymy się z rosnącej stale liczby prenumeratorów, zarówno tych, którzy korzystają z tradycyjnej, papierowej formy, jak i tych, którzy sięgają po „W drodze” przez platformy cyfrowe. Cieszymy się, że wbrew ogólnym tendencjom rynkowym nakład „W drodze” nie maleje. Cieszymy się w końcu z tego, że udaje się nam tworzyć środowisko skupione wokół naszego tytułu. W spotkaniach, które od półtora roku organizujemy w Poznaniu, wzięło udział kilka tysięcy osób, drugie tyle obserwuje i komentuje na bieżąco naszą działalność w internecie. Jest to dowód na to, że obdarzają nas Państwo swoim szacunkiem i zaufaniem. A wychodząc naprzeciw licznym prośbom, które docierają do redakcji, w ramach świętowania numeru jubileuszowego zapraszamy serdecznie na cykl spotkań, poświęconych współczesnym zagadnieniom życia społecznego i religijnego, które odbędą się w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu, a których szczegóły znajdą Państwo na stronie 49.
Pierwszemu zeszytowi „W drodze” w 1973 roku towarzyszyły słowa Cypriana Kamila Norwida: „drogi szukając, choć przed wiekami zrobiona”. Otwierając kolejną setkę numerów, zdajemy sobie sprawę, że są to słowa wciąż zobowiązujące i aktualne. Dlatego zapraszamy do wsłuchania się w opowieści współczesnych mistrzów słowa, tych, którzy nim pracują i za jego pomocą próbują oddać rzeczywistość, w różnych jej wymiarach. Julia Hartwig dzieli się swoim doświadczeniem poetyckim, Jan Kobuszewski opowiada o własnym warsztacie scenicznym, a Tadeusz Sznuk przypomina złote czasy Polskiego Radia. Skoro jubileusz, to i refleksja dotycząca tego, jak przeżywamy dzień świąteczny. Co to znaczy nie pracować w niedzielę, jaka praca w tym dniu jest konieczna, a jaka nie, czy wolno chodzić tego dnia na zakupy, czym msza niedzielna różni się od innych nabożeństw i w końcu dlaczego tak ważna jest umiejętność niedzielnego odpoczynku. Liczymy, że te refleksje pomogą Państwu lepiej się przygotować do nadchodzących świąt Wielkiejnocy i także lepiej je przeżyć. W ich centrum ostatecznie też znajduje się Słowo – obietnicy i zapowiedzi przełamującej śmierć i otchłań grzechu: „Szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział”. Idźcie, powiedzcie to Jego uczniom…
Oceń