Koniec zimy przywitałam w Londynie. Pojechałam odwiedzić córkę, która jest jednym z szefów kuchni w bardzo dobrej restauracji. Praca jest wykańczająca, ale bardzo kreatywna i Flavia mimo zmęczenia czerpie z niej wiele satysfakcji.
Niemal za każdym razem, gdy jestem w Londynie, biegam z jednej wystawy na drugą, odwiedzam rodzinę i przyjaciół, mając ciągłe poczucie, że nie zrobiłam wszystkiego, co trzeba. Tym razem postanowiłyśmy z córką spacerować spokojnie po mieście, dobrze zjeść i odpoczywać.
Prawie dwie godziny spędziłyśmy w Hatchards, najstarszej księgarni w Londynie, założonej w 1797 roku. Eleganckie wnętrze i cisza, która tam panuje, sprawiają, że człowiek, zanurzając się w świecie słowa drukowanego, traci poczucie przemijającego czasu. Flavia zatrzymała się na piętrze, gdzie były książki kucharskie, a ja przeglądałam pozycje historyczne i biografie. W końcu, z rękami pełnymi wybranych tytułów, spotkałyśmy się przy lekturach podróżniczych. Nie ma jak kupowanie książek, dla mnie to wręcz fizyczna przyjemność.
***
Jednej wystawy jednak nie potrafiłam sobie odmówić. Wybrałam się do Courtauld Gallery, by obejrzeć rysunki Francisca Goi. Przedstawione są tam dzieła z albumu zatytułowanego Wiedźmy i stare kobiety, które artysta nar
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń