Nie tak dawno byłem świadkiem rozmowy na temat kampanii plakatowej, za pomocą której pewna grupa chrześcijan przypomina innym, że coś jest GRZECHEM. W kolejnych dniach okazało się, że dyskusja wokół akcji toczy się szerzej – w internecie, w telewizji i zapewne znajdzie też swoje miejsce w prasie. Jednak pisanie felietonu do miesięcznika ma tę zaletę, że można nie odnosić się do gorącego nurtu dyskusji – i tak tekst ukaże się, gdy wszystko zdąży wystygnąć. Mogę zatem spokojnie zająć się wątkiem pobocznym…
Na wzmiankowanych plakatach najbardziej eksponowane było słowo „grzech”. I jemu właśnie chciałbym poświęcić parę słów. A raczej temu, jak to słowo jest dziś rozumiane. Wydaje mi się, że ma ono dla mnie zupełnie inne znaczenie niż dla niejednego ochrzczonego w Kościele katolickim mieszkańca Polski. Grzech to rzecz egzystencjalnie straszna: świadomy wybór zła. Wybór, którego konsekwencją jest rozdarcie życiodajnej relacji z Dawcą życia, zaburzenie – nieraz bardzo poważne – relacji z innymi ludźmi oraz wewnętrznej, tożsamościowej równowagi. Rozumiem więc, że gorli
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń