Dwa grosze. O Bogu bliskim
w wielu miejscach w Polsce dobiegają końca diecezjalne konsultacje związane z przygotowaniem zwołanego przez papieża Franciszka przyszłorocznego synodu o synodalności. Zerknąłem do wniosków, które pojawiły się w trakcie spotkań środowisk skupionych przy klasztorze Dominikanów w Poznaniu. Jest tam między innymi mowa o potrzebie skrócenia dystansu w komunikacji między księżmi a wiernymi, o dialogu i wzajemnym słuchaniu się, o zmianie języka kaznodziejów z abstrakcyjnego na braterski. A także o szacunku, szukaniu dobrej woli i próbie zrozumienia przez duchownych konkretnych, czasami bardzo skomplikowanych ludzkich historii w miejsce wydawania szybkich i jednoznacznych ocen.
W sumie te głosy nie powinny dziwić. Jak w soczewce odbijają się w nich bolączki Kościoła, na które od lat zwraca się uwagę w publicznej dyskusji. Dlatego ucieszyłem się z wywiadu, którego udzielił miesięcznikowi wyświęcony w ubiegłym roku biskup Artur Ważny z diecezji tarnowskiej. Odnosi się w nim bowiem do wspomnianych powyżej problemów. Mówi na przykład tak: „To ważne, że jako wierzący mamy swoją doktrynę, ale sposób, w jaki to ludziom komunikujemy, nie może ich dyskredytować, eliminować, odstraszać”. Albo: „Słuchanie naprawdę zmienia perspektywę patrzenia na ludzką biedę”. Odpowiada też na zarzuty, z którymi spotykał się jako duszpasterz małżeństw niesakramentalnych, że tworzenie takich wspólnot to zachęcanie ludzi do życia w grzechu. „To nie tak: my nie zachęcamy, ale skoro ludzie żyją w takich związkach, to my z tymi ludźmi chcemy być”. Pozostaje sobie życzyć, żeby ten głos hierarchy nie był tylko wyjątkiem od reguły, ale nadzieją na zmianę klimatu duszpasterskiego w Polsce i szukanie w Kościele miejsca dla nieobecnych.
Szanowni Państwo, rosnąca inflacja, wzrost cen papieru, kosztów wysyłki i druku zmuszają nas do podniesienia ceny „W drodze”, zarówno egzemplarzy detalicznych, jak i prenumeraty. Liczymy na zrozumienie tej niełatwej dla nas decyzji. Mamy nadzieję, że mimo tych trudności pozostaną Państwo z nami, odnajdując w miesięczniku treści pozwalające budować swoją wiarę i świadome myślenie o Kościele.
Anna Barbara, 27 czerwca 2022
Ale po co? Po co skracać dystans, do kogokolwiek, między księdzem a wiernym, między wiernym a zakonnica, między niebem a ziemia…
Przecież tak dobrze nam było jak była pandemia i 1,5m. Jak ręki nie trzeba było podawać nikomu (przynajmniej na początku, potem doskwieral brak dotyku).
Czy nie skracam dystansu pisząc to na telefonie i wysyłać za pośrednictwem Internetu (tylko mi tu Boże żeby do duszy nie trafiło) ? Ja siedzę wygodnie jak to pisze, pan siedzi wygodnie jak to czyta i nigdzie nie trzeba łazić, ani się umawiać, czasu nikomu nie marnowac.
Ci co są tak zwani nieobecni w kościele to nie ci, którzy chcą być, a może właśnie dlatego chcą być, choć nie spełniają jakiś zasad czy reguł. Nieobecni to ci, głównie, którzy, we własnym mniemaniu bądź nie, spełniają je aż za dobrze. Bo po co komu kościół, którzy wie mniej niż ja, szuka tego co nie powinien, i gada kiedy zamilknąć miał… Chyba, że zajmę stanowisko lidera, i pokaże co niektórym księżom gdzie tak na prawdę mają swoje powołanie…