Ewangelia według św. Łukasza
Słowo „błogosławieństwo”, które zostało dzisiaj zbanalizowane, sprowadzone do formalnego gestu religijnego, zawiera w sobie najważniejszą tajemnicę naszego istnienia.
Historia pokazuje, jak różnie widziano cel i szczęście człowieka. Nikt jednak nie zaprzeczy, że ostatecznie w każdym z tych ujęć chodzi o pełnię życia. I chociaż niewątpliwie różnie się tę pełnię rozumie w poszczególnych epokach i kulturach, różnie pojmują ją ludzie odmiennych filozofii i orientacji, pozostaje ona nieustannie pragnieniem człowieka. Biblia widzi życie jako dar od Boga, a wszystko to, co ten dar ubogaca, nazywa „błogosławieństwem”. Zatem w perspektywie biblijnej błogosławieństwo wyraża najgłębsze pragnienie człowieka.
Dobre słowo
Co znaczy „błogosławieństwo” i „błogosławić”? Greckie eulogia i łacińskie benedictio mówią o „dobrym słowie” wypowiedzianym przez Boga, który za jego pośrednictwem obdarza człowieka dobrem. Nie jest to jednak jakiekolwiek dobro, nie jest nim żaden przedmiot, nic, co moglibyśmy posiadać, ale dobro związane z tajemnicą życia, czyli ostatecznie dobre życie. Otrzymujący je człowiek doświadcza tego w sposób szczególny w kontraście z dotychczasowym swoim trudem, który doskonale wyrażają słowa Bożego wyroku wypowiedziane do Adama po grzechu: „przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia” (Rdz 3,17).
Błogosławieństwo przywraca coś z utraconej w raju radości życia, której może udzielić jedynie Bóg. Człowiek ponownie doświadcza radości czerpanej z samego życia. Dzieje się to przez dopuszczenie go do bliskości Boga, która była fundamentem pierwotnej szczęśliwości człowieka w raju. Bóg, źródło życia, przez dar bliskości daje człowiekowi udział w radości swojego życia.
Warto przyjrzeć się doświadczeniu pojednania między ludźmi, aby dobrze sobie uświadomić, na czym polega dar błogosławieństwa. Co daje wzajemne przebaczenie i pojednanie np. w małżeństwie po czasie napięć i rozgoryczenia? Pojednania nie wiąże się z żadnym dobrem przedmiotowym, nie jest ani owocem żadnego prezentu, ani niczego takiego z sobą nie niesie. Co prawda, pojednanie może być zapoczątkowane gestem ofiarowania czegoś, mogą mu także towarzyszyć dary przedmiotowe i również może ono owocować takimi darami, ale dobra przedmiotowe nie są zasadniczą wartością pojednania. Jego właściwym darem jest ponowna radość wspólnoty życia, czyli przywrócenie życia w jego pełniejszym wymiarze. Takie doświadczenie wyraźnie ukazuje sens błogosławieństwa — daru pełnego życia. Nie zmieniając niczego na zewnątrz, zmienia ono wartość samego życia przez przywrócenie miłości. Ponownie pojawia się we wspólnocie „dobre słowo”, wzajemna życzliwość, otwartość i zaufanie w relacji.
Jeżeli się bliżej przyjrzymy temu doświadczeniu, stwierdzimy przede wszystkim, że pojednanie nic nie kosztuje. Nie trzeba ani nawet nie można go kupić za żadne pieniądze, nie można go także uzyskać siłą. Jest ono darem wolności, całkowitą łaską. Dar ten darmo otrzymywany i darmo dawany okazuje się jednak równie trudny do uzyskania, jak i do dania. Kiedy zdajemy sobie sprawę z ogromu trudności i przeszkód na drodze pojednania zarówno z naszej strony, jak i ze strony drugiego, widzimy, że jeżeli jednak dochodzi do przebaczenia i pojednania, to jest to niewątpliwie łaska, która przekracza naszą ludzką ułomność.
Tym bardziej pojednania i ponownej bliskości Boga doświadczamy jako całkowicie bezinteresownej, świadomie przez Boga udzielonej łaski. To ona jest zasadniczym tematem Biblii, która jest historią zbawienia:
Od początku aż do wypełnienia się czasów całe dzieło Boże jest błogosławieństwem. Od liturgicznego poematu o pierwszym stworzeniu aż do pieśni Jeruzalem niebieskiego autorzy natchnieni głoszą zamysł zbawienia jako wielkie błogosławieństwo Boże (KKK 1079).
Więź osobowa
W Biblii Boże błogosławieństwo zawsze się wiąże z więzią osobową. Podobnie jak miłość, zawiera ono w sobie szczególną więź, upodobanie, jakie Bóg znajduje w człowieku. Przy czym w odróżnieniu od miłości oblubieńczej błogosławieństwo nie wyczerpuje się w samej intymnej więzi, lecz wiąże się z wybraniem człowieka do ważnego dzieła. Wzorem błogosławieństwa w Biblii jest błogosławieństwo udzielone Abrahamowi:
Pan rzekł do Abrama: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi (Rdz 12,1–3).
Później takie błogosławieństwo odnosiło się i do innych postaci biblijnych: Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza, Aarona, Samuela, Dawida, Salomona itd. Szczególnie jednak odnosiło się do Jezusa i Jego Matki. Elżbieta na powitanie Maryi mówi do niej: „Błogosławiona (eulogeméne) jesteś między niewiastami i błogosławiony (eulogeménos) jest owoc Twojego łona” (Łk 1,42). Zachariasz w swojej pieśni błogosławi Boga za „nawiedzenie i wyzwolenie ludu oraz wzbudzenie mocy zbawczej w domu Dawida”. Po długim czasie jak gdyby oddalenia następuje szczególne zbliżenie, które wyraża się darem nowego życia. Zachariasz odpowiada na ten dar życia „pieśnią błogosławieństwa”, dziękując w ten sposób Bogu za wielki dar, którym, paradoksalnie, nie jest jego dawno wyczekiwany syn Jan, ale „zbawcza moc w domu Dawida”, czyli mający się narodzić z Maryi Jezus, który przez Józefa należy do rodu Dawida. Nieco później, już po urodzeniu się Jezusa, wyraźnie i jednoznacznie starzec Symeon w świątyni podczas ofiarowania Pana Jezusa błogosławi (eulógesen) Boga za zbawienie objawiające się w Osobie Dziecięcia. Błogosławi Boga, zachwycając się Jego hojnością i składając Mu dziękczynienie:
Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela (Łk 2,29–32).
Bóg, źródło życia, „spoglądając na człowieka” — na podobieństwo słońca, które oświeca świat — daje energię wzrostu. Ważny przy tym jest fakt, że światłem jest osoba, a nie coś. Wzrost jest dany przez dzieło osoby, która przez Boga błogosławiona — w przypadku Jezusa trzeba powiedzieć więcej, namaszczona — staje się pośrednikiem błogosławieństwa przekazanego innym.
Pierwotnie w Biblii najbardziej widocznym znakiem błogosławieństwa była płodność, czyli dar przekazywania życia. W dalszym znaczeniu błogosławieństwo odnosiło się do tego, co życie zabezpiecza: pomyślność, obfitość zbiorów, wielość stad bydła, pomnażające się bogactwo i długowieczność. Pełnia życia wyrażająca się bogactwem była dla dawnych Hebrajczyków wyraźnym znakiem błogosławieństwa. Z czasem jednak ta ocena zaczęła się zmieniać. Samo bogactwo przestało być jednoznacznym kryterium wartości życia. Już w ST odnajdujemy wskazania, aby nie ulegać ułudzie bogactwa. Psalmista ostrzega: „do bogactw, choćby rosły, serc nie przywiązujcie” (Ps 62,11). Na innym miejscu natomiast czytamy: „Lepsza jest odrobina, którą ma sprawiedliwy niż wielkie bogactwo występnych” (Ps 37,16). Niemniej w całym ST bogactwo pozostaje zasadniczo dobrem. Należy jedynie uważać, by nie dać się mu pochłonąć:
Zaiste, bogactwo oszukuje; a człowiek pyszny nie zazna spokoju: traci rozsądek i spokój; gardziel szeroko rozwiera jak Szeol i jak śmierć nigdy nie jest nasycony; choć zebrał ludy wszystkie wokół siebie, wszystkie narody przy sobie połączył (Ha 2,5).
Istnieją bowiem dobra większe i cenniejsze:
Jeśli w życiu bogactwo jest dobrem pożądanym — cóż cenniejszego niż Mądrość, która wszystko sprawia? (Mdr 8,5).
Bogactwo i siła podnoszą na duchu, a bardziej niż jedno i drugie — bojaźń Pana. Przy bojaźni Pańskiej nie ma niedostatku, a [żyjąc] w niej nie potrzeba szukać pomocy (Syr 40,26).
W Ewangelii zmienia się ta perspektywa. Pan Jezus wyraźnie mówi, że bogactwo utrudnia osiągnięcie królestwa Bożego: „Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego” (Mk 10,23). W Kazaniu na górze błogosławionymi (szczęśliwymi — makárjoj) nazywa ludzi ubogich (zob. Łk 6,20; Mt 5,3). Bogactwo materialne nie tylko traci swoje pozytywne znaczenie, ale nawet ukazuje się jako swoista trudność w uzyskaniu pełni życia. Pozytywną wartość ma jedynie bogactwo duchowe, które otrzymujemy w Chrystusie i dzięki Niemu. Samo określenie błogosławiony w biblijnym sensie odnosi się do ludzi, którzy osiągnęli bliskość Boga. Taki zresztą sens ma dzisiejsze ogłaszanie kogoś błogosławionym (mákar — szczęśliwy, forma żeńska — makarja, makaría — szczęście; makarídzo — błogosławić, ogłaszać kogoś szczęśliwym, gratulować). Są to ludzie będący blisko Boga, uczestnicy Jego królestwa. Autor Ewangelii św. Mateusza w błogosławieństwach z Kazania na górze, używając określenia makárjoj, podkreśla stan szczęśliwości, czyli udział w pełni życia, a jednocześnie w pełni mądrości już obecnie. Natomiast określenie błogosławieństwo, eulogia, pochodzące od czasownika eulogéo lub eulogó (mówię dobrze o kimś; błogosławić, wielbić [Boga]), bardziej wskazuje na udzielaną przez Boga moc, czyli łaskę udziału w życiu pełnią. Błogosławieństwo, czyli wypowiedziane przez Boga dobre słowo, ma w sobie wymiar sprawczy. Boże słowo nie tylko coś wypowiada, ale także to sprawia. Jest to słowo (hebr. dabar), które działa i przynosi owoce.
Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55,10n).
Katechizm Kościoła Katolickiego, streszczając prawdę o błogosławieństwie, pisze:
Błogosławienie jest czynnością Boską, która daje życie i której źródłem jest Ojciec. Jego błogosławieństwo jest równocześnie słowem i darem (bene–dictio, eu–logia) (KKK 1078).
Wszelkie błogosławieństwo w Chrystusie
Słowem wypowiadanym podczas błogosławieństwa nie jest jakiekolwiek dobre słowo, ale słowo łączące się z osobistą więzią. Najczęściej jest to obietnica lub przysięga złożona podczas przymierza. Dając drugiemu słowo, sami stajemy za nim osobiście, gwarantując jego prawdziwość i skuteczność. Kiedy Bóg błogosławi, sam staje za tym słowem, a nawet więcej: sam się w tym słowie daje. Błogosławieństwo Boże osiąga swój szczyt w Osobie Jezusa Chrystusa. Także w Osobie Jezusa najpełniej realizuje się zasada przekazania błogosławieństwa Bożego dalej na innych, aby nieść życie w jego pełni. Święty Paweł pisze o Nim:
Ile tylko obietnic Bożych, w Nim wszystkie są tak. Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze Amen Bogu na chwałę (2 Kor 1,20).
W pełni owo przekazanie dokonało się przez misterium paschalne Chrystusa: przez mękę, śmierć, zmartwychwstanie i zesłanie Ducha Świętego.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16).
Jeżeli Bóg dał nam swojego Syna, to znaczy dał nam wszystko, obdarzył nas wszelkim błogosławieństwem. O tym pisze św. Paweł w Liście do Efezjan:
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa;
On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich — w Chrystusie.
W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.
Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej woli,
ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.
W Nim mamy odkupienie przez Jego krew —
odpuszczenie występków,
według bogactwa Jego łaski.
Szczodrze ją na nas wylał
w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia,
przez to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli
według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął
dla dokonania pełni czasów,
aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi.
W Nim dostąpiliśmy udziału my również
z góry przeznaczeni zamiarem Tego,
który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli,
byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu —
my, którzyśmy już przedtem nadzieję złożyli w Chrystusie.
W Nim także i wy, usłyszawszy słowo prawdy,
Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu,
w Nim również — uwierzywszy, zostaliście naznaczeni pieczęcią, Duchem Świętym, który był obiecany.
On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością [Boga], ku chwale Jego majestatu (Ef 1,3–14).
W innym miejscu św. Paweł pisze o skutkach takiego obdarowania:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej — zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? (Rz 8,31–34).
W Chrystusie Bóg wypowiedział ostateczne „tak” dla nas, dając nam pełnię błogosławieństwa, udział w swoim życiu. Dokonało się to przez konkretne wydarzenia w historii i od tego momentu zostało nam przekazane w postaci misterium w liturgii. Podczas niej możemy naprawdę wypowiedzieć nasze „Amen” Bogu na chwałę. Na tym polega zasadniczy cel i sens liturgii. Katechizm Kościoła Katolickiego pisze na ten temat:
W liturgii Kościoła błogosławieństwo Boże zostaje w pełni objawione i udzielone: Ojciec jest uznawany i adorowany jako Źródło i Cel wszelkich błogosławieństw stworzenia i zbawienia; w swoim Słowie, które dla nas przyjęło ciało, umarło i zmartwychwstało, napełnia nas swoimi błogosławieństwami i przez nie rozlewa w naszych sercach Dar, który zawiera wszystkie dary: Ducha Świętego (KKK 1082).
Dar Ducha Świętego
Boże błogosławieństwo, które zostało nam udzielone ostatecznie przez zbawcze dzieło Syna, ukazuje swój pełny sens przez dar Ducha Świętego. Jako obdarowanie życiem błogosławieństwo odnajduje swoje spełnienie w Duchu Świętym, w którym zawiera się życie Boże. Temu służy liturgia Kościoła. Wprowadza nas ona w życie Ducha. W niej objawia się i jednocześnie urzeczywistnia cudowna prawda, że Bóg obdarowuje nas nie czymś, choćby to coś było najwspanialsze, ale sobą samym. Dar z czegoś zewnętrznego nie byłby pełnym obdarowaniem. Dopiero dar z siebie samego jest pełnią obdarowania. Takim obdarowaniem w relacji między ludźmi jest sakrament małżeństwa, w którym dwoje stają się jednym ciałem. W relacji z Bogiem do całkowitego obdarowania dochodzi w sakramencie Eucharystii. Ale ten dar dla swojej pełni domaga się adekwatnej odpowiedzi. Jedynie wzajemność w obdarowaniu wprowadza człowieka w pełnię misterium. Gdyby np. w małżeństwie jedna strona w miłości dawała siebie w pełni, a druga wycofywała się i zamykała w pretensjach i żalach, nie doszłoby nigdy do pełni życia w miłości.
Błogosławieństwo nie jest czymś, co niezależnie od naszej postawy staje się naszą własnością. Z błogosławieństwem jest podobnie jak z miłością, której nie można doświadczyć inaczej, jak tylko przez osobiste zaangażowanie się w nią. Tak też w Eucharystii pełnię łaski, czyli pełny udział w życiu Chrystusa, osiągamy wtedy, gdy na nią odpowiadamy sobą. Taka odpowiedź jest możliwa jedynie w Duchu Świętym, który, będąc Darem, jednocześnie powoduje, że sami możemy stawać się darem. Jest On błogosławieństwem, czyli Darem, który czyni z nas samych dar dla innych. Na zakończenie Mszy św. kapłan błogosławi zebranych w imię Trójcy Świętej i rozsyła ich, mówiąc: „Idźcie w pokoju Chrystusa”. Jest to polecenie, abyśmy nieśli pokój Chrystusowy w swoje życie, które w najważniejszym wymiarze polega na spotkaniach z innymi ludźmi. Mamy zatem sami stawać się nosicielami błogosławieństwa dla tych, których spotykamy w życiu. Do tego wzywa nas sam Chrystus: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię [euangelia — dobra nowina, dobre orędzie] wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15).
„Był mąż, z łaski Bożej i z imienia »Błogosławiony« (Benedictus), którego życie przepełniała świętość” (Dial II, Prol. 1) — tak św. Grzegorz Wielki rozpoczyna drugą księgę Dialogów, która jest swoistym żywotem św. Benedykta. Święty Grzegorz Wielki chciał w niej pokazać, na czym polega życie człowieka błogosławionego. Benedykt (Benedictus) jest błogosławiony nie w sensie beatus, gr. makarios — szczęśliwego w swoim własnym życiu, lecz bene–dictus (po grecku eu–logetós; łac. bene, gr. eu — dobrze, łac. dico, gr. légo — mówię, opowiadam), czyli jako „dobre słowo” oczywiście skierowane do drugiego. Samo imię zawiera zatem w sobie sens: człowiek, który obdarowany przez Boga błogosławieństwem podejmuje wysiłek, by osiągnąć tę pełnię i przez to wprowadzić w nią innych.
Po zrozumieniu błogosławieństwa jako daru osobowego, ostatecznie daru Ducha Świętego, łatwiej zobaczyć błogosławieństwo, jakim staje się człowiek dla drugiego człowieka. Wydaje się, że w zwyczajnym wymiarze ludzkiego życia nie ma dla człowieka większego daru–błogosławieństwa niż drugi człowiek żyjący we wspólnocie braterskiej. Święty Paweł wskazuje, jak należy żyć, by być dla siebie wzajemnie błogosławieństwem:
Jako więc wybrańcy Boży — święci i umiłowani — obleczcie się w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby ktoś miał coś do zarzucenia drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy. Na to zaś wszystko [przywdziejcie] miłość, która jest spoiwem doskonałości. A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni. Słowo Chrystusa niech w was mieszka w [całym swym] bogactwie: z całą mądrością nauczajcie i napominajcie siebie, psalmami, hymnami, pieśniami pełnymi ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko [niech będzie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego (Kol 3,12–17).
Zwykle zaskakuje nas rada, by mądrości uczyć się z „psalmów, hymnów i pieśni pełnych ducha, przez śpiew w sercu dla Boga”. Ale właśnie one są „dobrym słowem”, niosącym „dobrego ducha” w życie nasze i naszych bliskich. W ten sposób czynią każdego z nas błogosławionym, czyli „dobrym słowem” skierowanym do drugiego. Nie możemy się nim stawać, jeżeli sami nie odkrywamy rozbrzmiewającego w nas Bożego błogosławieństwa — „dobrego słowa” i daru Ducha Świętego.
Oceń