Od samego rana uwiera mnie dziś cykl wydawniczy miesięcznika. Bo Wielki Post trwa w najlepsze, a tu trzeba pisać felieton, który ukaże się po Wielkanocy. Mówi się trudno: nie jestem w stanie całkowicie uwolnić się od wątku pokutnego. Usiłowałem bowiem ostatnio zrobić rachunek sumienia z teologicznych zaniedbań. Wynik nie daje mi spokoju, dlatego ten felieton będzie poniekąd realizacją postanowienia poprawy.
Najpierw trzy słowa o metodologii wspomnianego rachunku. Zadałem sobie pytanie, jaki teologiczny temat – z punktu widzenia potrzeb polskiego ludu Bożego – powinien być pilnie podjęty ze względu na dobro tegoż ludu. W pierwszym podejściu do odpowiedzi miałem – wyznaję z zażenowaniem – pewien kłopot, bo wyświetliły mi się tematy, które po prostu lubię i uważam za ważne w ogóle. A do tego czuję się w nich poniekąd komfortowo. Na szczęście teologiczne sumienie zapaliło mi natychmiast żółtą lampkę. Nie o moje potrzeby przecież miało chodzić. Zarządziłem więc sobie drugie podejście i to dało już lepsze rezultaty. Koniec końców wyszło mi, że muszę się nawrócić z omijania tematu objawień prywatnych. A że nawrócenia odkładać na później nie należy, to padło na ten felieton.
Zacznijmy od tła. Zdaje się, że jednym ze składników naturalnej potrzeby religijnej jest chęć (jeśli nie wręcz potrzeba) poznania intencji bóstwa. Chęć ta ma mocny związek z naszymi lękami przed przyszłością. Nie wiemy, co będzie, a bóstwo – ow
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń