Miałem dziesięć lat, kiedy zostałem uchodźcą, ponieważ moja rodzina w 1982 roku musiała uciekać z Polski. Wiem, co to znaczy znaleźć się nagle w obcym kraju z jedną parą skarpetek. I wiem, jak ważna jest wówczas pomoc.
Rozmawiają Piotr Cywiński i Dorota Ronge-Juszczyk
Spodziewał się pan zobaczyć ludzi z tobołkami uciekających przed wojną?
Tak. Od jesieni sądziłem, że idzie wojna. Rozmawiałem ze znajomymi, słuchałem rosyjskiej propagandy i obserwowałem to, co się działo w Rosji tuż przy granicy z Ukrainą.
Odbywały się manewry.
Przez tyle miesięcy? Utrzymywanie ponad stu tysięcy żołnierzy poza koszarami to są ogromne koszty. Po drugie, ściągali głównie żołnierzy zza Uralu i z dalszych rejonów, czyli „ćwiczyli” tam ludzi, którzy mają mniej żywych kontaktów, rodzin i znajomych związanych z Ukrainą. A więc żadnych sentymentów. Jednak momentem przełomowym była dla mnie decyzja o zamknięciu stowarzyszenia „Memoriał”, które jak wiadomo pracuje nad odkłamywaniem historii i odzyskiwaniem pamięci o ofiarach okresu stalinizmu czy Katynia. Ale zajmuje się też przypadkami łamania praw człowieka, zbrodniami wojennymi i przeciwko ludzkości. To oni zbadali i ujawnili zbrodnie wojny w Czeczenii i inwazji w Gruzji. Myślałem nawet, że Rosjanie zaatakują wcześniej, zanim dojdzie do wiosennych roztopów; Ukraina Wschodnia to są podmokłe, żyzne ziemie i czołgi mogą w nich utknąć. Co się zresztą zdarzało.
Co pan, dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, myśli, patrząc na tych zrozpaczonych ludzi przekraczających polsko-ukraińską granicę? To niecałe 400 kilometrów od Auschwitz.
Najbardziej dramatyczne jest to, że ta wojna jest kompletnie bezideowa. Zdarzają się na świecie konflikty o coś fundamentalnego, są powody ekonomiczne, taktyczne, jakaś ropa, diamenty, ale tutaj? Po pierwsze: upada argument, że chodzi o aspiracje Ukrainy, aby wstąpić do NATO. NATO jest paktem pacyfistycznym i nigdy nikogo nie najechało. Zresztą wszyscy widzą, po czyjej stronie są prawda i sprawiedliwość. Nikt nie jest w stanie wskazać choćby jednego incydentu granicznego, w którym wojska ukraińskie wtargnęłyby i gnębiły pół wioski po drugiej stronie. Ukraina nie zagrażała nawet jednemu centymetrowi terytorium Rosji. Wręcz przeciwnie – to Rosja od 2014 roku podżera Ukrainę. Nazizm? To dosyć sprytne, ale i pokrętne tłumaczenie. Oto Rosja nie zabija Ukraińców, tylko nazistów. Mamy w to uwierzyć? Z perspektywy Auschwitz widzę wojnę, która jest absolutnie bezsensowna, jest realizacją jednostkowej megalomanii starzejącego się dyktatora, który chce zostawić po sobie coś pomnikowego.
I zostawi. Pomniki na chwałę ofiarnych Ukraińców zabitych w tej wojnie.
Przecież Rosjanie już przegrali: militarnie, ekonomicznie i wizerunkowo. U siebie też ponoszą klęskę, skoro zabronili oglądania zagranicznych mediów, organizowania protestów, a nawet używania słowa wojna. Resztką sił próbują tę przegraną przykryć za pomocą swoich sprawdzonych metod: zastraszyć, uwięzić, skazać. Dyplomatycznie są
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń