Nie wiem, jak to się stało, ale napisałem ponad sto dwadzieścia felietonów ze śląskimi motywami, a jeszcze nie pojawiła się w nich postać sztajgra. Niedopatrzenie to straszne, bowiem śląska mentalność bez niej nie byłaby taka sama. Ze względu na charakter pracy w górnictwie, wymagający gry zespołowej i ścisłej koordynacji działań pod rygorem śmierci własnej lub kolegów, autorytet sztajgra (po polsku sztygara, czyli osoby, która w kopalni zajmuje się dozorem, organizacją pracy itd.) był czymś, co absolutnie nie podlegało kwestionowaniu. Z jego decyzjami się nie dyskutowało, wypełniając polecenia bez roztrząsania i natychmiast. Oczywiście wiązało się to z ogromną odpowiedzialnością po stronie sztajgra, ale też prowadziło do kształtowania się specyficznych więzi, zbliżonych chyba tylko do tych, jakie frontowych żołnierzy łączą z ich dowódcami. Tyle tylko, że na Śląsku wychodziło to poza kopalnię i przez pokolenia formowało mentalność ludzi wychowanych w regionie. Ślązacy chyba do dziś czują się dobrze, mając nad sobą odpowiedzialnego sztajgra.
Nie, nie będzie o polityce, choć może by się prosiło. No może trochę będzie, ale nie wprost. Postać sztajgra zaczęła mi przychodzić na myśl w związku z zawieruchą medialną (a potem i polityczną) związaną z dziennikarskimi próbami oceny roli św. Jana Pawła II w dochodzeniu Kościoła do świadomości tego, jak należy reagować na wykorzystanie
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń