ręka na ścianie
fot. jonathan borba / unsplash

Mam sentyment do krakowskiego Teatru Słowackiego. Tutaj jako nastolatka uczyłam się teatru. Biegałam na wszystkie premiery, a nawet miałam możliwość obserwowania od początku do końca prób jednego ze spektakli. Kochałam się też na zabój w pewnym aktorze, więc oglądałam po kilka razy spektakle z jego udziałem, zaglądałam do jego garderoby i – zupełnie jak bohaterka wiersza Wisławy Szymborskiej Śmiech – robiłam wszystko, żeby go „przypadkiem” spotkać:

Opowiadam,
jak mu wybiegła naprzeciw
z bandażem na zdrowej głowie,
żeby chociaż, och, zapytał,
co się stało.

Potem wstąpiłam do zakonu i wyjechałam z Krakowa. No i nagle, po latach, wydarzenie: premiera Dziadów Mai Kleczewskiej, które spowodowały medialną burzę, a dyrektor Krzysztof Głuchowski o mało nie stracił stanowiska. Pojechałam na te Dziady z młodzieżą z Kłodzka. Przeżyłam wstrząs. Spodziewałam się taniej, siermiężnej prowokacji, a tymczasem zobaczyłam inscenizację dopracowaną w każdym calu, przemyślaną, mocną i poruszającą – choć kompletnie nie w moim duchu. No i też raczej nie w duchu Mickiewicza. Ksiądz Piotr – mistyk, którego wewnętrzną siłą jest pokor

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2023, nr 05, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Bóg wykluczony
Benedykta Karolina Baumann OP

dominikanka, polonistka, instruktorka teatralna, katechetka. Kocha literaturę, teatr i dobre kino. Wszędzie, gdzie się pojawia, zaraża ludzi teatrem, prowadząc zespoły teatralne. Jak mówi o sobie: Sztuka jest dla mnie...

Produkt dodany do koszyka

Polecane przez W drodze