Gdyby sumienie było kategorią wyłącznie religijną, to należałoby przyjąć, że ludzie niewierzący nie mają sumienia. Na szczęście rzeczywistość temu przeczy.
Anna Sosnowska: Katechizm Kościoła katolickiego w jednym punkcie mówi, że sumienie jest „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem” – czyli wskazuje na jakąś rzeczywistość mistyczną, a w drugim punkcie mówi, że sumienie to po prostu „sąd rozumu”. Można się w tym pogubić.
Paweł Krupa OP: Synderesis i conscientia!
Nie ułatwia ojciec sprawy.
Wiem, zacząłem z grubej rury. Tak naprawdę ten podział ukształtował się dzięki św. Tomaszowi z Akwinu, który w pierwszej części drugiej części Sumy teologicznej zastanawia się nad tym, czym jest sumienie i jak ono działa. Podstawą rozważań Tomasza były rozróżnienia wprowadzone przez Arystotelesa i innych starożytnych filozofów. Bo przecież chrześcijaństwo odziedziczyło nie tylko Stary Testament, ale także to, co przyniosła kultura grecka, dla której pytania o moralność człowieka, o etykę były bardzo istotne.
Czyli Tomasz wyróżnił dwa poziomy sumienia?
Raczej bym powiedział: dwa sposoby rozumienia sumienia. Pierwszy z nich nazwał synderesis, czyli coś, co zostało nam dane niejako z góry, co człowiek otrzymuje wraz ze swoim istnieniem i co się wyraża w dążeniu do dobrostanu czy to fizycznego, czy duchowego. Moje dążenie do szczęścia powoduje, że ja, na takim bardzo podstawowym poziomie, potrafię rozróżnić, co jest dla mnie dobre, a co złe.
Więc tutaj podstawowym punktem odniesienia będę ja sam?
Dokładnie. W etyce sprowadza się to do prostej zasady: dobro czyń, zła unikaj. Człowiek będzie dążył do tego, co daje mu radość, spokój, przyjemność, i będzie unikał tego, co mu w tym przeszkadza.
To gdzie tu miejsce na mistyczne spotkanie z Bogiem?
Synderesis nie do końca jest tym, co Katechizm nazywa sanktuarium duszy. Owszem, Tomasz widzi w synderesis dar Boży, ale opisuje ją raczej jako pewną cechę naszej natury, rodzaj instynktu – wyższego jednak niż instynkt zachowania życia, rozmnażania czy jedzenia. Proszę zauważyć – my dość odruchowo sobie mówimy: to jest dobre, a to jest złe.
Chyba jeszcze częściej mówimy: czuję, że to jest dobre, czuję, że to jest złe.
Odruchowo nie znaczy bezrefleksyjnie. W ocenę moralną musi być zaangażowany intelekt, bo inaczej możemy bardzo się pogubić. Przypomnę tutaj baśń J. Ch. Andersena o królowej śniegu, bardzo mądrą baśń. Historia zaczyna się od tego, że diabeł zrobił lustro. „[…] wszystkie rzeczy piękne i dobre wyglądały w nim szkaradnie, […] za to złe rzeczy widać w nim było doskonale”. Kiedy lustro pękło, jego okruchy rozsypały się po
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń