Jeśli ktoś uważa, że sędziowie lekkomyślnie będą orzekać nieważność małżeństwa, to się myli. A to właśnie wywołuje strach, bo kojarzy się z atakiem na nierozerwalność. Zupełnie niepotrzebnie.
Katarzyna Kolska, Roman Bielecki OP: Co to za postać na portrecie, który wisi u księdza nad biurkiem?
ks. Adam Pawlaszczyk: To mój mistrz, ksiądz profesor Remigiusz Sobański.
Kim był?
Najwybitniejszym polskim kanonistą, jednym z najczęściej cytowanych na świecie. Niezwykła osobowość, intelekt i geniusz. Zawsze na pierwszym miejscu stawiał człowieka. Kiedy któryś z pracowników sądu nadmiernie przetrzymywał akta sprawy, dostawał od księdza prof. Sobańskiego dość stanowcze napomnienie, w stylu: Przypominam księdzu, że za każdą z tych spraw stoją ludzie a nie papiery – proszę więc przyspieszyć działanie.
Byłoby mu po drodze z papieżem Franciszkiem i ze zmianami, które proponuje?
Profesorowi Sobańskiemu było po drodze z każdym papieżem.
W ostatnich tygodniach można było jednak odnieść wrażenie, że niektórym pracownikom sądów kościelnych z papieżem Franciszkiem nie jest po drodze. Pojawiały się bardzo emocjonalne wypowiedzi.
Rozumiem nastrój, który zapanował. Po 300 latach mamy odstąpić od pewnej ustalonej praktyki. Ci, którzy się tym zajmują zadają sobie pytanie, czy przypadkiem nie posuwamy się za daleko. Ale to jest chyba pierwsze wrażenie po lekturze papieskiego motu proprio Mitis Iudex Dominus Iesus. Kiedy człowiek wczyta się w ten dokument i spróbuje sobie wyobrazić, jak to w praktyce będzie wyglądało – bo normy wejdą w życie dopiero 8 grudnia – zobaczy, że jest to realizacja postulatu, który pojawiał się od dawna, czyli by większym zaufaniem obdarzyć strony procesowe, tzn. małżonków, którzy zawarli małżeństwo i mają prawo zaskarżyć jego ważność.
A nagłówki prasowe krzyczą: Papież ułatwia stwierdzanie nieważności małżeństw. Czy tak jest?
W tydzień po opublikowaniu dokumentu w jednym z dzienników pojawił się tytuł: „Rozwód kościelny w 45 dni? Jednak tak!”. Przypomina to pewien typ reklam operatorów sieci komórkowych: Wszystko za 9,99 – rozmowy, esemesy, internet. To prawda, ale tylko wtedy, kiedy dzwonisz o drugiej w nocy, masz na imię Marian, a twoja żona ma na imię Katarzyna, i rozmawiasz, stojąc wychylony przez okno. W tym przypadku jest podobnie: 45 dni dotyczy formuły procesu skróconego, który raczej niezbyt często będzie miał miejsce.
Czy propozycja papieża to zamach na sakrament małżeństwa?
Nie.
To skąd te emocje?
Zamach to jest pojęcie pejoratywne, które oznaczałoby zerwanie z tradycją nierozerwalności. Tak naprawdę procedura stwierdzenia zachowania małżeństwa dawała poczucie spokoju. Nie bierzemy udziału w rozwodzie kościelnym, tylko w udowodnieniu, a raczej w dojściu do przekonania, czy małżeństwo stron zostało zawarte ważnie. Obawy, związane prawdopodobnie z zarzutami i podejrzeniami z rozmaitych stron, towarzyszyły sędziom kościelnym zapewne od zawsze. I dokładnie te same emocje mają miejsce dzisiaj, kiedy okazuje się, że pewne instytucje nie są już konieczne, na przykład zatwierdzenie
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń