Liturgia krok po kroku
piszemy w tym numerze o granicach grzechu. O sytuacjach, gdy grzech wcale nie wydaje się nam taki oczywisty. Kłamstwo, kradzież, zdrada – nie mamy problemu, by zobaczyć w nich zło. Ale grzeszenie myślą i zaniedbaniem? To już pewna przesada. Nasi autorzy pod spodem swoich refleksji przypominają, że chrześcijaństwo jest religią wolności. I najgorsza rzecz, jaka może się nam zdarzyć w przypadku konfliktu lub wątpliwości sumienia, to pogodzenie się z tym, że „nic nie można zmienić i trzeba grzeszyć”, albo chowanie się za duchową bezradnością („nie wiem, nie potrafię ocenić swojego działania”). Przeciwieństwem wiary nie jest niewiara, tylko lęk i determinizm. Powiedzenie „nie da się” jest często zgrabnym samousprawiedliwieniem, żeby nic nie zmieniać, bo zaangażowanie oznaczałoby konieczność opowiedzenia się „za” lub „przeciw” w sytuacji, która jest moralnie dwuznaczna. Jak mówi ojciec Paweł Krupa OP – Boga trzeba słuchać. To prawda. Ale nie dlatego, że On ma wielką moc i przygniata mnie kolanem, tylko dlatego, że wie najlepiej, co jest dla mnie dobre, a z tym nie zawsze chcemy się zgodzić, bo w końcu… to my wiemy lepiej.
Bóg nie łamie naszego sumienia. Nie czyni z nas ludzi całkowicie od Niego zależnych, niezdolnych do podejmowania samodzielnych decyzji. To niszczyłoby naszą relację z Nim. Więc żeby jej nie zniszczyć, trzeba się wsłuchać we własne sumienie. Jak je kształtować, jak nim właściwie zarządzać i jak je szanować – o tym w listopadowym „W drodze”.
Oceń