Orientacje

Rdza duszy, korozja świata

Film należy oglądać jak własne życie. Intensywnie. Z gorliwością, uwagą i pasją. Czasem większą niż ta, z którą go nakręcono. W ludzkie losy należy wnikać z całą powagą, a jednocześnie ze współczuciem. Gdy trzeba – wnikać bezlitośnie. Na śmierć i życie. To może największy dar, jaki na nas spłynął z wysoka.

Co się zdarzyło w Vegas, zostaje w Vegas, czyli The Last Showgirl

Amerykańska relacja z przemijającego blasku. Prowadzenie – Gia Coppola, wnuczka Francisa Forda Coppoli, co jest tylko przypisem w biografii.

Shelley, weterankę tańca rewiowego z kasyn w Las Vegas, życie dosięgło w dwójnasób: po linii osobistej i branżowej. Stuknęła jej sześćdziesiątka, a w tym wieku zmarszczki wychodzą spod każdego makijażu. A i wigor sceniczny już nie ten. Kamera bezlitośnie wychwytuje w półzbliżeniach chropowatość skóry, opuchlizny, plamy i rozstępy. Złośliwie chwyta twarz pozbawioną makijażu i sylwetkę okutaną w znoszony dres. Wiele ujęć kręcono taśmą 16 mm, więc ziarnistą, dewastującą „malownicze” kadry. To wyjątkowo rujnujące dla kobiety, która przez trzy dekady zawodowo, co wieczór, wzniecała męskie pożądanie. I niczego innego się nie nauczyła, przekonana o swej niegasnącej urodzie. Jeżeli jakiś pracodawca wykaże łaskawość, może jej zapłacić za roznoszenie drinków, co i tak jest mocno wątpliwe. Wokół Shelley nagle robi się pusto. Córkę już dawno zwekslowała na dalszy plan i to się utrzymuje do teraz. Z czasów wzlotu została jej jedna przyjaciółka (Jamie Lee Curtis).

Po linii branżowej życie wycofało aktorkę z obiegu razem ze światem rewii, w którym brylowała. Bo rewia jest dziś rekwizytem sprzed dekad. A – poza wszystkim – publiczność szybko się nudzi. I pożąda młodości. Zwykła następczość pokoleń – nic osobistego.

Gdyby w rolę gwiazdy odwirowanej na margines wcieliła się nawet wybitna aktorka, rzecz nie trafiałaby tak silnie jak to, że zmierzchającą piękność gra Pamela Anderson, lat 57, połówka Słonecznego patrolu i nie mniej słynna „Żyleta”. Dane jej było zarejestrować własne pożegnanie z branżą, bo na przykład Marylin Monroe nie była tym zainteresowana. Łyknęła kilka fiolek tabletek.

Nasza polska Shelley nazywała się Violetta Villas. Jej powrót z kasyn w Los Angeles do skromnego domku pod słynnym wiaduktem w Lewinie Kłodzkim też nie był ścieżką chwały. A i bardzo gorzk

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2025, nr 04, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Rdza duszy, korozja świata
Wiesław Kot

urodzony 2 stycznia 1959 r. w Jarosławiu – krytyk filmowy, publicysta, wykładowca akademicki, profesor Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu.Wiesław Kot jest autorem 30 książek z zakresu literaturo- i filmozn...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze