Żeby zostać pustelnikiem, trzeba jak prorok Eliasz zaufać Bogu i wierzyć, że się o mnie zatroszczy. Pytałem ojca Michała, jak się żyje bez pieniędzy. Odpowiedział, że komfortowo, bo nie boli głowa ani o rachunki, ani o kredyty.
Rozmawiają Jan Nalepa i Włodzimierz Bogaczyk
Ludzie wielkiej ciszy, książka, której jest pan autorem, to rozmowy z siedmioma polskimi pustelnikami. W kolejności są to: traper, były franciszkanin, obecny franciszkanin, niewierzący król Biebrzy, pan Edward prowadzony przez anioły, prawosławny mnich i pustelnik z papierami od biskupa. Bardzo różne osoby. Co dla bohaterów pańskich rozmów jest wspólne?
Wszyscy wybrali życie pustelnicze i wokół każdego z nich powstała wspólnota ludzi wspierających ich modlitwą i pomocą.
Pisze pan w książce, że zazwyczaj pustelników otacza całkiem spora grupka osób. Pustelnik otoczony ludźmi to jakaś sprzeczność.
Nie tyle sprzeczność, co paradoks. Coś, co się tylko pozornie wyklucza, a tak naprawdę ma głęboki sens.
Franciszkanin ojciec Michał mówił mi, że w modlitwie nawet spierał się o to z Panem Bogiem. Żalił się: „Chcę być pustelnikiem, wyprowadziłeś mnie na pustynię, a coraz więcej ludzi do mnie zaczyna przychodzić”. W końcu się z tym pogodził, bo doszedł do wniosku, że tym, co z Bożą pomocą wypracuje w samotności, musi się dzielić z innymi. Prawosławny mnich ojciec Jeremiasz ujął to bardzo trafnie: Kiedy ule są już pełne, można z nich rozdawać miód.
Czym jest ten „miód”, którym muszą i chcą się dzielić?
Przede wszystkim dzielą się spojrzeniem z dystansu. Ciężko zobaczyć sens tego świata, jeśli się patrzy z bardzo bliska; trzeba obrać właściwy punkt, z którego będzie dobry widok.
Wiele osób chce z pustelnikami rozmawiać o świecie i o swoim w nim życiu, bo czują, że ktoś, kto patrzy z oddali, widzi więcej i może wskazać odpowiedzi na dręczące ich pytania.
Ten „miód” to także droga, którą sami przeszli, to, co zrozumieli, czego doświadczyli, co przemodlili, czego dowiedzieli się z bliskich spotkań z Panem.
Czy polscy pustelnicy poradziliby sobie bez otaczającej ich wspólnoty?
Byłoby im ciężko. Ta wspólnota to ich kruki.
Kruki?!?!
W Księdze Królewskiej prorok Eliasz na polecenie Pana oddala się od ludzi, ale Bóg o nim nie zapomina, codzien
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń