Odważ się być człowiekiem
fot. moran / UNSPLASH.COM

Odważ się być człowiekiem

Oferta specjalna -25%

Nerw święty. Rozmowy o liturgii

0 votes
Wyczyść

Bóg się rodzi i co z tego, Paweł Krupa OP, W drodze, Poznań 2014, Audiobook

 To się stało dziś. (Kiedy piszę te słowa, jest połowa listopada). Zbierało się od paru dobrych dni, aż w końcu się objawiło. Rano na sąsiedniej ulicy, w paryskiej 5. dzielnicy rozbłysły uliczne dekoracje świąteczne. Choinek wprawdzie na wystawach jeszcze nie ma, są już za to prezenty. I Santa Claus na butelkach coca-coli. Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta… Przyglądając się z zewnątrz naszej przedświątecznej pandemii, ktoś mógłby zapytać: Za jakie grzechy skazujemy się na to wariactwo? Jaki masochizm każe przyklejać cieplutki jak owcza skórka uśmiech, kiedy między nami wcale dobrze nie jest? Nie odgadłby jednak ów tajemniczy, zdezorientowany „ktoś”, co tak właściwie świętujemy. Marzenie i tęsknotę za idealnym domem? Rodzinę, która choć niekoniecznie wymarzona, jednak zawsze nasza, własna, niezastąpiona? Ogólnoświatowy pokój? Dobroć? Bezinteresowność? Przebaczenie?

Rekolekcje na CD dominikanina ojca Pawła Krupy (Bóg się rodzi i co z tego), które niedawno ukazały się nakładem wydawnictwa W drodze, zaczynają się właśnie od takiego mocnego pytania. Cośmy, na Boga, z tych świąt zrobili? Na wszystko znajdzie się w nich miejsce – tylko ten Bóg jakoś już niekoniecznie do nich pasuje. Spróbujmy zatem, proponuje rekolekcjonista, przywrócić rzeczom właściwe proporcje. Zacząć od Boga i tajemnicy Jego Wcielenia. Odważmy się zadać niełatwe pytania, od których nieraz uciekamy, bo boimy się, że nie znajdziemy na nie odpowiedzi. Że paradoks spotkania się Nieskończonego ze skończonym zamiast odsyłać do tajemnicy, odsłoni skrywaną sprzeczność. Że może, jeśli się zagłębimy, to na dnie nie znajdziemy nic. I lepiej zatrzymać się na powierzchni. Tak na wszelki wypadek. Żeby się nie rozczarować.

Oddać człowieka człowiekowi

Ojciec Krupa, uczeń w sprawdzonej szkole świętego Tomasza z Akwinu, takim rozwiązaniem, jak nietrudno się domyślić, nie może się zadowolić. Z wielkodusznością i pokorą podejmuje tematy niełatwe. Tematy, których, jak na początku zastrzega, do końca nie zrozumiemy i które nas przerosną. Słabość, ułomność leży jednak po naszej stronie, a nie po stronie faktów. Rzecz bowiem nie w tym, by wymyślić sobie spójną i zadowalającą nasze oczekiwania ideę Boga, lecz żeby przemedytować fakt: Bóg się rodzi. Nie pytam, czy to prawda. Ale: co z tego?

Muszę przyznać, że z początku ze zdumieniem i obawą słuchałem, jak mój współbrat zaczyna tłumaczyć zawiłości dogmatycznych sporów o Wcielenie. No to wpadł! – pomyślałem. Przecież to taki trudny materiał. Jak się z tego wywinie? Jak słuchacze to przetrwają? Nie dałoby się tej twardej teologii wziąć nieco w nawias? No nie dałoby się. Jeśli rekolekcjonista decyduje się na taki pogłębiony wykład wiary, to nie po to, by połechtać ambicje środowiska akademickiego, dla którego pierwotnie były wygłoszone nauki, ale dlatego, że jest głęboko przeświadczony, iż ta trudna lekcja teologii przekłada się na sposób przeżywania naszej wiary. I nie tylko wiary! Bo trzeba tu od razu zaznaczyć: to dopiero preludium. Zasadniczą treść rekolekcji stanowi wyciąganie wniosków z Wcielenia. A te, jak się okazuje, dotykają nie tylko teologii, duchowości i modlitwy, ale kształtują też struktury społeczne i wpływają na kulturę.

Ojciec Paweł „wyrzuca” człowieka z centrum Bożego Narodzenia, by oddać właściwe miejsce Bogu. Wniosek jednak płynie z tego zaskakujący. Okazuje się bowiem, że ta detronizacja nie umniejsza człowieka. Wręcz przeciwnie: przywraca mu właściwą godność. Oddaje człowieka człowiekowi. Jeśli Bóg się wcielił, to znaczy, że bycie człowiekiem to wcale nie taka błaha sprawa. Nie jesteśmy więc już „tylko”, ale „aż” ludźmi. Nasze ograniczone siły, nasza cielesność, która nie zawsze nas zadowala, są czymś bardzo cennym w oczach Boga. Stworzył nas dobrych i choć przez grzech pierworodny utraciliśmy niewinność, nie straciliśmy zdolności do bycia dobrymi.

Przez kolejne minuty jak refren powracają słowa: Przede wszystkim bądź człowiekiem! Wbrew pojawiającym się tendencjom do uduchowionego przeżywania chrześcijaństwa (im bardziej oderwany jesteś od ziemi, tym bliżej ci do nieba) kaznodzieja przypomina, aby dążąc ku rzeczom wielkim i wzniosłym, nie zapomnieć o podstawach. A taką podstawą jest na przykład bycie porządnym człowiekiem, odpowiedzialność za talenty, którymi zostaliśmy obdarowani, i zadania, które Bóg nam powierzył. Żeby wejść w relację z Bogiem, żeby się uświęcić, nie mamy porzucać tego, co naturalne, uciekać od naszego człowieczeństwa. Gdzie bowiem znajdzie nas Bóg? Przecież to właśnie tam – w naszym człowieczeństwie przychodzi do nas i chce się z nami spotkać. Chrystus nie jest tylko Bogiem, który w miłosierdziu obarczył się uwierającym cokolwiek człowieczeństwem. Jest równocześnie najbardziej ludzkim człowiekiem. A przez to pokazuje, jak wielki potencjał tkwi w naszej naturze. W jak wielkie możliwości wyposażył nas Stwórca. Jeśli Jego postać inspiruje nie tylko chrześcijan, ale pociąga również wyznawców innych religii, agnostyków i niewierzących, to znaczy, że coś nieskończenie pięknego jest w Jego człowieczeństwie. A więc stać się bardziej ludzkim jak On to nie półśrodek, zatrzymanie się w połowie drogi, ale całkiem wysoko podniesiona poprzeczka.

Bóg nazbyt łagodny

Na jeden aspekt tego człowieczeństwa chciałbym jeszcze zwrócić uwagę: na miłosierdzie. Wbrew bestialstwu, którego dopuszczają się ludzie, wbrew nienawiści i żądzy odwetu, w której potrafią się zatracić, Jezus pokazuje miłość doskonałą, która nigdy nie staje przeciwko. Choćby chodziło o kata i złoczyńcę. Wie bowiem, że najdrobniejsze „przeciw” zabija samą miłość. Czy ten przykład pociąga nas, zachwyca, wzrusza, czy może prędzej oburza, bo wolelibyśmy, aby wszystko było pozamiatane? Czy nie zdarza nam się oskarżać Boga, że jest nazbyt łagodny? Że choć wszechmocny, nie potrafi nienawidzić? A czasem aż by się prosiło…

Miłosierdzie jednak, jak pokazuje ojciec Krupa, nie jest poddaniem się, bezradnością przechodzącą w obojętność wobec wszechogarniającego zła. Tajemnica Wcielenia nie stoi bowiem w opozycji do tajemnicy Odkupienia. Radość narodzin i uwielbienie Miłości ukrzyżowanej wzajemnie się objaśniają i dopełniają. Chrystus wciela się nie po to, aby nam coś zamanifestować. Bierze na siebie cały ciężar ludzkiej egzystencji nie po to, aby nam współczuć i nas zrozumieć, ale po to, by złu, które nas poniża i oszpeca, położyć kres, a nas przywrócić Bogu. Przywrócić sobie. A to całkiem piękna rzecz!

***

Rekolekcje ojca Pawła Krupy przegrałem sobie na komórkę. Słuchałem ich w metrze, w autobusie, na ulicy, na przystanku. Świat z Bogiem, o którym mówi dominikanin, boleśnie zderzał się ze światem, który Boga nie chce. Ale gdy słuchałem tych rekolekcji, jednocześnie wzrastała we mnie pewność, że powrót do świata, który przygotował dla nas Bóg, jest możliwy bez konieczności opuszczania tego, w którym żyjemy. W jaki sposób? Sami posłuchajcie. 

Odważ się być człowiekiem
Dominik Jarczewski OP

urodzony w 1986 r. w Warszawie – dominikanin, duszpasterz, rekolekcjonista, doktor filozofii uniwersytetu Paris 1 Panthéon-Sorbonne, wykładowca Kolegium Filozoficzno-Teologicznego Dominikanów, stały współpracownik miesięcznika „W drodze”....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze