Bierność to rodzaj inwalidztwa. Takie inwalidztwo możemy przejawiać w różnych dziedzinach naszego życia. Od religijnej po te związane z naszymi relacjami, związkami czy aktywnością zawodową.
Czym jest bierność, chyba wszyscy wiedzą. Że aktywność i zaangażowanie są jej przeciwieństwem, to też jasne dla każdego. Jednak wielu z nas w sposób nieświadomy popada w bierność, która ciąży nam niczym kula u nogi.
Spotykając się z czyjąś biernością, czujemy, jak uchodzi z nas energia, gdy kolejne próby pomocy z naszej strony rozpływają się we mgle narzekań i lamentacji. Ilekroć zaproponujemy jakieś rozwiązanie życiowych dramatów, człowiek taki najpierw daje nam do zrozumienia, że genialnie zrozumieliśmy jego problem, by zaraz potem wbić w nas pytający wzrok: „Powiesz mi, co mam teraz zrobić?”. W ten sposób wracamy do punktu wyjścia. Nasze pomysły i świetne rozwiązania odbiją się od muru bezradności i bierności. Z każdą kolejną porażką powoli sami zarażamy się tą trucizną beznadziejności. Serwujemy w desperacji jeszcze jedną piłeczkę z pakietem oczywistych pomysłów i rozwiązań, po czym piłeczka wraca do nas z napisem: „To, co mam zrobić?”. Po kilku wymianach czujemy się tak samo bezradni i sparaliżowani jak nasz adwersarz, który kolejny raz utwierdził się w tym, że nikt nie może mu pomóc. Myślę, że osoby zajmujące się na co dzień pomocą innym, dobrze wiedzą, jak frustrujące może to być doświadczenie.
Paraliż zbiorowy
Pół biedy, kiedy mamy do czynienia
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń