Ewangelia według św. Łukasza
mówimy czasem, że starość Panu Bogu nie wyszła. Łączymy ją z bezradnością, zależnością i niesprawnością, które objawiają się cierpieniem i mniej lub bardziej dotkliwymi chorobami. Odwlekamy, na ile potrafimy, chwilę przyznania się, że brakuje nam sił i że potrzebujemy pomocy. Jednocześnie kładziemy ogromny nacisk na to, by jak najdłużej zachować zdrowie, młodość i być aktywnym zawodowo.
Dane GUS-u mówią, że prawie siedemdziesiąt procent z nas boi się starości. A wśród powodów tego stanu rzeczy wymienia się związany z nią ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, bycie nikomu niepotrzebnym i samotność. Ogromne znaczenie mają też kwestie finansowe. Polski senior jest zasadniczo biedny. Zazwyczaj nie stać go na wykupienie wszystkich przepisanych mu leków. Zwłaszcza nowych, które są drogie i pełnopłatne. Wiele znanych mu do tej pory zniknęło z rynku, co u starszych osób budzi lęk.
Z drugiej strony okrzyknięty wizjonerem XXI wieku izraelski historyk Yuval Noah Harari twierdzi w swoich bestsellerowych książkach, że przedłużenie życia i poprawa jego dobrostanu są na wyciągnięcie ręki. Cóż z tego, kiedy epidemiczne miesiące boleśnie weryfikują jego tezy i pokazują, że niewiele trzeba, by wywrócić znany nam świat do góry nogami, a ofiarą wirusa może być każdy, bez względu na wiek.
Piszemy o tym wszystkim w najnowszym miesięczniku. Nie zajmujemy się tym, czego zmienić nie możemy. Chcemy pokazać, choć brzmi to może zaskakująco, że w starość trzeba zainwestować – wtedy, kiedy mamy siły, ba, nawet wtedy, gdy jesteśmy młodzi. Znaleźć proporcje między pracą a odpoczynkiem, czas na regularny wysiłek fizyczny, a przede wszystkim na budowanie relacji z innymi. Bo taka będzie nasza starość, jakie było wcześniejsze życie. Niby to wiemy, ale często tę prawdę bagatelizujemy. Dlatego nigdy dość przypominania.
Oceń