Dzieje Apostolskie
Iz 53,10-11 / Ps 33 / Hbr 4,14-16 / Mk 10,35-45
„Człowiek na majestacie”, tak niegdyś podsumował czytany dziś fragment Ewangelii bodajże Tadeusz Żychiewicz. Nie bez racji zauważył, że najgłębszym, a jednocześnie najbardziej skrytym pragnieniem wielu ludzi jest dostąpienie wywyższenia ponad wszystkich innych. Właśnie tak: „Zasiąść w chwale Jezusa, po prawej i po lewej”. Dobrze, jeśli chociaż pośrodku zostawimy miejsce dla samego Jezusa – „naszego Najwyższego Kapłana”.
Tęsknimy za majestatem, ale jest to majestat wyimaginowany, czasami prymitywny – bo na inny nas nie stać. A przecież obiecano człowiekowi majestat prawdziwy. Majestat, który zostanie dany darmo… No może nie tak zupełnie darmo, ale na pewno nie po znajomości, jak wyobrażali to sobie uczniowie Jezusa.
W takim razie, jak? W Ewangelii Mateusza i Łukasza Jezus wypowiada znamienne słowa: „Starajcie się wejść przez ciasną bramę, (…) będziecie kołatać do bramy, wołając: »Panie, otwórz nam, (…) jedliśmy i piliśmy z tobą, a ty nauczałeś na naszych ulicach«. Odpowie wam: »Nie znam was! (…) Odejdźcie ode mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości«”.
W dzisiejszych czytaniach wskazano nam konkretne drogi, które mogą nas zaprowadzić do pełni Bożego daru, przekraczającego najśmielsze wyobrażenia.
Najpierw droga zaufania wobec Boga: „Przybliżmy się z ufnością do tronu łaski, aby otrzymać miłosierdzie”. Bez zaufania z naszej strony Bóg nie będzie mógł nas prowadzić po drogach, których nie znamy.
Następnie droga służby: „Kto by chciał stać się wielki między wami, niech będzie waszym sługą”. To w pokornej służbie wobec potrzebujących człowiek wewnętrznie dorasta i rozwija się w miłości.
I wreszcie ta najbardziej tajemnicza: droga cierpienia. Pisał prorok: „Po swojej udręce zobaczy światłość, (…) wielu uczyni sprawiedliwymi”. W naturalny sposób boimy się cierpienia, wolimy trzymać się od niego z daleka. A przecież sam Jezus wskazał nam tę drogę, idąc nią do końca – aż po śmierć. W książce O naśladowaniu Chrystusa Tomasz à Kempis nie pozostawia wątpliwości: „Gdyby dla zbawienia ludzkiego było coś lepszego i pożyteczniejszego niż cierpienie, to Chrystus niechybnie nam by to pokazał”.
Zazwyczaj cierpienie niszczy, degraduje. Ale przeżyte w Chrystusie może się stać drogą do prawdziwej wielkości. Pomogą w tym dwie pozostałe drogi: zaufania Bogu i służby innym.
Oceń