Pytanie Boga
Błogosławieni jesteście, kiedy nie przeklinacie ludzi i Boga, kiedy smakujecie gorycz przykrości.
Z pewnego punktu widzenia osoby religijne można podzielić na dwie grupy. Jedna czci Boga, który ludziom wyłącznie błogosławi, druga zaś wierzy w Boga, który błogosławi swoim przyjaciołom, a nieprzyjaciół przeklina. W Piśmie Świętym czytamy przecież: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,43–48).
Zatem doskonali wyznawcy Boga błogosławią zawsze i wszystkim. Ci niedoskonali ciągle kogoś przeklinają lub co najmniej od czasu do czasu komuś złorzeczą. Lecz przekleństwo wypowiadane przez niedoskonałych opacznie stać się może przyczyną błogosławieństwa:
„Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”(Mt 5,11–12a).
Tak wyznaczona cezura wydaje mi się szczególnie trafna, gdy przypominam sobie losy rozmaitych chrześcijańskich kacerzy, którym jako prawowierni katolicy przysmażaliśmy na chrupiąco ich heretyckie boczki. Nie zamierzam jednak być kolejnym krytykiem minionych dziejów, spoglądam uważnie przede wszystkim na siebie, zanurzonego we współczesności, pozostawiając Bogu sąd ostateczny nad przeszłością. Wspominam o niej tylko po to, aby być mądrzejszym o jej doświadczenie.
Lektura ewangelicznych błogosławieństw musi się najpierw zmierzyć z przeszkodą natury psychologicznej. Problem sformułuję w następującym pytaniu: Czy współczesne, psychologiczne piramidy ludzkich potrzeb jako drapacze chmur szczęścia/błogosławieństwa, umieszczają na swym wierzchołku jakiś nasz dobrostan powiązany z urąganiem, prześladowaniem i fałszywymi oskarżeniami? Szczerze w to wątpię. Na żadnym z ich pięter nie mieszka pragnienie jakiejkolwiek przykrości. Urągania, prześladowania i fałszywe oskarżenia nie korespondują z ludzkimi potrzebami, które uznalibyśmy za dobre. Są tym, co nie powinno się nam przydarzyć, ponieważ zaburzają i umniejszają poczucie szczęścia. Kojarzenie błogosławieństwa/szczęśliwości z traumatycznymi przeżyciami jest z psychologicznego punktu widzenia nonsensem. Zapewne dlatego niejeden raz słyszałem z ust poważnych psychologów, że psychologia dąży do szczęścia, podczas gdy religia do zbawienia. Przecież Jezus wyraźnie sam mówi, że wielka nagroda czeka nas dopiero w niebie.
Tymczasem trudno być zadowolonym z życia, gdy się stoi pod pręgierzem jego przekleństw.
Poruszoną kwestię uważam za trafnie postawioną, choć wielu czytelników zarzuci mi z pewnością psychologiczne dyletanctwo. Tym niemniej przekonanie o współczesnym pomieszaniu języków, którymi posługują się religia i psychologia, nie powinno wzbudzać szczególnego sporu. Polemikę może wywołać, jak sądzę, moje przekonanie, że psychologiczna piramida ludzkich potrzeb jest spadkobierczynią idei wybudowania wieży Babel. Stanowi naszą własną wieżę szczęścia/błogosławieństwa.
Czasy, w których żyjemy, zadomowiły się w piramidzie potrzeb. Ewangeliczne błogosławieństwa tylko pośrednio i niejako mimochodem z nią korespondują. Nie pragniemy prześladowania, urągania, oszczerstwa. Chodzi o to, aby przed nimi nie skapitulować i dlatego Bóg błogosławieństwa jest dobry dla wszystkich, błogosławi każdemu, nikogo nie przeklina, nie abdykuje w obliczu tragedii. Błogosławieni jesteście, kiedy nie przeklinacie ludzi i Boga, kiedy smakujecie gorycz przykrości! Ja wierzę, że taka umiejętność jest wyłącznie darem od Boga, Jego błogosławieństwem pośród przekleństw tego życia.
Oceń