We wnętrzu biblijnego potwora
fot. nadiya ploschenko / UNSPLASH.COM

We wnętrzu biblijnego potwora

Oferta specjalna -25%

List do Rzymian

0 votes
Wyczyść

Lewiatan, reż. Andriej Zwiagncew, występują: Aleksey Serebryakov, Elena Lyadova, Vladimir Vdovichenkov, Anna Ukolova, Rosja 2014

Jeden z bohaterów Lewiatana dwa razy słyszy pytanie o to, czy wierzy w Boga. „Ja jestem prawnikiem, więc nie wierzę w Boga, tylko w fakty” – odpowiada. Co się jednak dzieje wtedy, gdy fakty zaczynają przemawiać przeciwko człowiekowi? Andriej Zwiagincew swym nowym filmem zaprasza nas do świata, w którym wszelka władza pochodzi od Stwórcy, ale ludzie nie pamiętają już Jego prawdziwego oblicza.

Rosyjski reżyser przyzwyczaił widzów do tego, że w swej pracy mierzy się z problemami najważniejszymi. Porównywany jest do Andrieja Tarkowskiego, szanowany i doceniany na światowych festiwalach, a zarazem niezbyt kochany w swojej ojczyźnie. No bo co z tego, że robi dobre kino, jeśli portretuje w nim rodaków z tej gorszej strony? Tylko że Zwiagincew maluje te duszne, a zarazem piękne obrazy, owszem z lokalnej perspektywy, ale przedstawia w nich człowieka jako takiego, w jego czystej postaci.

Choć używanie tu słowa „czysty” może być bardzo mylące. Gdy przypomnimy sobie poprzednie dzieła artysty, Powrót (2003) czy Elenę (2011), rzeczywiście odnajdziemy w pamięci piękne i krystaliczne kadry. Ale pod ich podszewką czai się ciche, z początku niewidoczne, brudne zło.

Nie inaczej jest w najnowszej produkcji. Daleka rosyjska północ, niezwykle malownicza nadmorska okolica. Nad uroczą zatoką, na wysokim nabrzeżu stoi drewniany dom, z którego okien rozciąga się bajeczny widok. Mieszka w nim Kola z żoną Lilą oraz nastoletnim synem Romą. Prowadzą normalne, codzienne życie. Jest zimno. To zresztą cecha, która powraca w filmach Zwiagincewa. Jego świat jest chłodny, nieprzyjemny, a wręcz nieprzyjazny. Jedyne miejsca, które mają w sobie coś ciepłego, to ludzkie dusze. Szczególnie te rosyjskie, z natury gorące, burzliwie kochające. Ale i tu od przyjemnego ognia do kłującego lodowatego powiewu tylko krok.

Naszych bohaterów poznajemy w momencie, gdy z dalekiej Moskwy przyjeżdża do nich Dmitri, przyjaciel, z zawodu adwokat. Ma pomóc Koli w sądowej batalii o utrzymanie prawa własności domu, w którym jego rodzina mieszkała od zawsze. Lokalna władza z nieznanych przyczyn próbuje odebrać nieruchomość położoną na atrakcyjnej działce.

Tu zaczyna się nasz dramat. Piszę świadomie „nasz”, ponieważ symbolicznie reżyser takim filmowym zabiegiem wprowadza widza w tajniki ludzkiej duszy. A tu z początku niepozornie, po cichu zaczyna się panoszyć tytułowy potwór: Lewiatan.

Z Hiobem w Rosji

Nim jednak zajrzymy do wnętrza człowieka, Zwiagincew opowiada nam o współczesnej Rosji. O tym, że się wzbogaciła, że ludzie jeżdżą dobrymi samochodami, że na prowincji rządzi wszechwładny mer miasteczka sprzymierzony z lokalnym władyką (prawosławnym biskupem), że zwykli ludzie ciężko pracują, a od święta lubią sobie porządnie wypić i postrzelać z kałasznikowa. Także o tym, że urzędniczy i sądowy system najczęściej nie działa na rzecz obywateli, ale przeciwko nim.

Boleśnie przekonuje się o tym Kola. Rodzinny dom zostaje przez urzędników wyceniony bardzo nisko w stosunku do jego prawdziwej wartości, a mieszkańcom grozi eksmisja. Skoro nie da się tego załatwić zgodnie z prawem, to może warto spróbować na granicy prawa? Dmitri wpada na taki pomysł i próbuje zastraszyć mera. Czy takie igranie z ogniem może się dobrze skończyć?

Tu warto przyjrzeć się Lewiatanowi. Czytelnicy Pisma Świętego z pewnością spotkali jego imię na biblijnych kartach. Otwórzmy więc Księgę Hioba. Tam występuje on pod eufemistycznym pseudonimem krokodyla, ale przypis wyjaśnia, o kogo tak naprawdę chodzi.

„Czy krokodyla chwycisz na wędkę (…)? Może cię poprosi o łaskę? Czy powie ci dobre słowo? Czy zawrze z tobą przymierze, czy wciągniesz go na stałe do służby?” – pyta autor. I zaraz odpowiada: „Zawiedzie twoja nadzieja, bo już sam jego widok przeraża. Kto się ośmieli go zbudzić? Któż mu wystąpi naprzeciw? Kto się odważy go dotknąć bezkarnie? Nikt zgoła pod całym niebem (…). Nie ma mu równego na ziemi, uczyniono go nieustraszonym” (por. Hi 40,25–41,3.25).

Reżyser osadza swych bohaterów niejako we wnętrzu Księgi Hioba. Jest mąż, który cierpi i któremu wszystko się odbiera. Jest niezawiniony ból. I jest Lewiatan, zły potwór, którego macki sięgają wszędzie. Co ciekawe, Zwiagincew opowiada o złu, nie pokazując jego twarzy. Wiemy, że wydarzyło się coś niedobrego, potrafimy to nazwać lub przynajmniej zgadnąć, ale samego aktu dokonywania przewinienia na ekranie nie oglądamy. Z jednej strony może to być zabieg jeszcze raz uzmysławiający człowiekowi, jak przebiegłe i pozornie niewidoczne jest zło. Z drugiej zaś pod koniec filmu może do nas dotrzeć zupełnie inna perspektywa: że potwora nie widzimy, ponieważ znajdujemy się w jego brzuchu.

Macki Lewiatana w wizji rosyjskiego artysty sięgają zarówno urzędów państwowych, jak i progów prawosławnej Cerkwi. Jedna z rozmów mera z władyką na długo pozostaje w pamięci. Wszelka władza od Boga pochodzi – tłumaczy duchowny. A gdzie jest władza, tam musi z czasem pojawić się i siła… Z taką nauką urzędnik idzie do świata i naturalnie robi z niej użytek. Ale jakby w kontraście do tego dialogu w filmie pojawia się rozmowa Koli ze zwykłym prawosławnym księdzem. Ten mieszka ubogo, a jego żona karmi świnie. To właśnie on opowiada naszemu bohaterowi historię Hioba i próbuje otworzyć przed nim zupełnie inną perspektywę. Pojawienie się tej postaci jest chyba jedynym jasnym punktem tej opowieści i jedynym promieniem nadziei.

Niestety w zwykłym życiu to za mało. Przeciętny człowiek przegrywa walkę z potężnym Lewiatanem. Nawet Dmitri, który w Boga nie wierzy, musi niespodziewanie zmierzyć się z tym, że fakty – w które jako prawnik wierzy – przestają działać na jego korzyść. Co wtedy? Czy pozostaje już tylko pustka?

Piękno zbawi świat

Najbardziej przytłaczające w świecie Zwiagincewa jest to, że zło pozostaje bezkarne. Życie toczy się dalej, świat nadal trwa, historia podąża swoimi torami, a sprawiedliwości w tym wszystkim jak na lekarstwo. Choć można to odczytać również inaczej. Owszem, kary nie ponosimy lub jest ona niewspółmiernie niska do przewin, ale dzieje się tak dlatego, że zostaje ona odroczona. Nadal mamy czas, by uciec przed mackami potwora. Tylko czy damy radę?

Na festiwalu w Cannes Lewiatan dostał nagrodę za najlepszy scenariusz. Faktycznie, historia ta napisana jest doskonale. Na pierwszym planie mamy prowincjonalny dramat, a w jego tle dostrzegamy precyzyjną diagnozę człowieka XXI wieku oraz współczesnej Rosji. Reżyser nie oszczędza swojej ojczyzny. W gabinecie mera wisi portret Władimira Putina i to właśnie w niego oraz w jego wizję kraju wymierzona jest krytyka.

Sojusz władzy państwowej z przełożonymi Cerkwi ma niby wspólny cel: dobro Rosjan. My razem w jednej drużynie jesteśmy, tylko dziedziny mamy inne – mówi władyka do mera. Tylko że zarówno jeden, jak i drugi specyficznie pojmują wolność. Otóż wolny jest ten, kto okazuje posłuszeństwo władzy nadanej przez Boga. Czyli tak jak dawniej, za cara. Tu jest sedno krytyki Zwiagincewa. Rosja zmieniła się tylko pozornie, wzbogaciła się tylko materialnie. Ale w duszy Rosjanin pozostał taki sam, jak dawniej. Zaś społecznymi stosunkami rządzi nowe samodzierżawie.

Kraj toczy potężna korupcja. Podział na władzę sądowniczą i wykonawczą jest fikcyjny. Mer, prokurator i szef policji trzymają się razem. Do nich dołącza też niestety i władyka, a jego relacje z miejskim liderem pachną korupcją duchową. To jeszcze jeden plastyczny obraz Lewiatana, który nie jest jakimś mitycznym potworem, ale materializuje się w brudnych układach między możnymi i rządzącymi.

I tak wygląda świat Zwiagincewa. Gdzieś między pozłacanymi kopułami cerkwi a świnkami pobożnego proboszcza, między zmęczonym władzą merem a cierpiącym Kolą, między jego miłością do żony a nienawiścią do losu. Rosyjski reżyser nie zostawia jednak widza z pustką. Na finał serwuje przepiękny instrumentalny fragment opery Echnaton, skomponowanej przez Philipa Glassa. To zakończenie różnie można interpretować. Ja na swój prywatny użytek owe niebiańskie nuty odczytałem jako zamierzony refren do myśli innego wielkiego Rosjanina. Fiodor Dostojewski również w sposób niezwykle wymowny opisywał tajniki duszy człowieka. Ale mimo wszystko wierzył, że „piękno zbawi świat”. 

We wnętrzu biblijnego potwora
Konrad Sawicki

urodzony w 1974 r. – absolwent teologii, publicysta, redaktor „Więzi”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i Deon.pl, redaktor naczelny polskiego wydania portalu internetowego Aleteia....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze