Dzieje Apostolskie
Am 8,4-7 / Ps 113 / 1 Tm 2,1-8 / Łk 16,1-13
Pan Bóg jest Bogiem zazdrosnym, nie chce od nas ochłapów – czasu, energii, serca. Chce nas samych, to znaczy chce, byśmy w pójście za Nim zaangażowali całą intymność, inteligencję i twórczość, na jakie nas stać. Oczywiście nie jest to łatwe. Domaga się nieustannej czujności. Potrzebujemy też pomocy, by wytrwać na właściwej drodze.
Jednym z najważniejszych „aparatów pomiarowych” naszego zaangażowania, o którym wspomina Ewangelia, a który od wieków działa bezlitośnie precyzyjnie, jest nasz stosunek do pieniędzy. Otrzymujemy go nie dlatego, że Bóg w Chrystusie chce nas „przyłapać na gorącym uczynku” czy z satysfakcją wskazać nasze niedoskonałości, ale dlatego, że chce nas wyzwolić, uwolnić nasze serce, by mogło kochać i odnaleźć prawdziwe szczęście.
Pieniądz może bardzo wiele z nas wydobyć. Jesteśmy gotowi wstawać wcześnie, kłaść się spać późno, jeździć daleko, jadać nieregularnie, zaniedbywać rodzinę. Potrafimy zmienić nawet swoje gusty estetyczne i kulinarne, by dostosować się do naszego otoczenia w pracy czy wymagań szefa. Jesteśmy gotowi uruchomić wszystkie nasze zdolności, by mieć więcej. Więcej uznania, popularności, szacunku, wpływów: władzy i pieniędzy.
Ile zdoła z nas wydobyć wierność wierze? Na ile stać nas, by pójść za Chrystusem? Zwykle trudno nam modlić się rano i wieczorem, bo rano śpieszymy się do pracy, a wieczorem jesteśmy już tak zmęczeni albo zajęci oglądaniem telewizji, że zapominamy o modlitwie. Posty wydają się dla nas za trudne, usprawiedliwiamy się czasem, że chyba są przeżytkiem w XXI wieku. Bywa, że i msza niedzielna okazuje się wymaganiem ponad nasze siły.
Cóż robić? Może najpierw pozwolić na „pomiar”. Czy często nie tkwimy wciąż w tym samym miejscu, nie będąc w stanie uczynić choćby małego kroku do przodu w naszym życiu duchowym przede wszystkim dlatego, że nie pozwalamy się zaniepokoić Ewangelii?
Oceń