List do Rzymian
Dz 5,12-16 / Ps 118 / Ap 1,9-11a.12-13.17-19 / J 20,19-31
Po zmartwychwstaniu Jezusa dzieją się rzeczy wcześniej niewyobrażalne. I nie chodzi nawet o to, że wystarczyło być dotkniętym przez cień Piotra, aby wyzdrowieć, ale o przełamanie dwóch związanych ze sobą, a jednocześnie najbardziej nas ograniczających barier: strachu i śmierci.
Jan w Apokalipsie prezentuje się jako chrześcijanin, który doświadczył prześladowania, a pozostał wierny. Pomimo że przeraża go wizja Syna Człowieczego, to doznaje ukojenia, gdy słyszy (jakby w odpowiedzi na nią), że jest to wizja Żyjącego, Tego, który przeszedł przez śmierć i już nie może umrzeć. Co więcej: posiada On klucze do śmierci i Otchłani, mając nad nimi władzę.
Inaczej przełamanie tych barier pokazuje dzisiejsza Ewangelia. Pierwsze słowa, które Zmartwychwstały kieruje do uczniów, to słowa pokoju. Jezus zaś, pokazując swoje ręce i bok, wskazuje, że to, co oni dostają za darmo, zostało okupione wielką ceną: męką i śmiercią na krzyżu.
Apostoł Tomasz nie doświadczył spotkania ze Zmartwychwstałym, bo nie był razem z pozostałymi uczniami. A jednak wiedział, czego szukać, bo Jezusowe rany nie zniknęły po zmartwychwstaniu; są przemienione, ale dzięki nim mamy udział w zwycięstwie życia nad śmiercią (por. 1 Kor 15,57). Nasze uczestnictwo w życiu, zapośredniczone już teraz przez wiarę, jest celem, dla którego Jezus przyszedł na świat.
My, wierzący w Chrystusa, otrzymujemy bezcenny dar pokoju za darmo i jesteśmy posłani, tak jak Syn został posłany przez Ojca. Co to znaczy? Mimo iż Jan wielokrotnie mówi o samym posłaniu Syna przez Ojca, tylko raz precyzuje cel tego posłania: Nie po to, „aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (3,17). Jeśli damy się wyzwolić z niewoli strachu i śmierci (czytaj: grzechu), to nawet nasz cień będzie świadectwem odmieniającym życie innych.
Oceń