Widzę więcej
fot. linkedin sales navigator / UNSPLASH.COM

Przypisywanie fotografom złych intencji jest czymś nowym. Nie czułem tego, gdy zaczynałem pracę. Ta zmiana nastąpiła w ostatnich latach. Nazywam ją fałszywą demokracją.

Paulina Wilk: Na co lubi pan patrzeć?

Chris Niedenthal: Na życie. Interesują mnie ludzie i to, co się dzieje wokół nich. Teraz, na starsze lata, trochę się uspokajam i zaczynam doceniać piękne miejsca, krajobrazy.

Jak pan patrzy na ludzi? Łapczywie, ciekawsko, subtelnie?

Nie wiem, czy subtelnie, ale w jakimś sensie – z ukrycia. Nie muszę być o metr czy pół metra od kogoś, by go sfotografować. Wolę być dalej, pozostać niewidzialny.

Z oddalenia widać lepiej?

Wolę taką sytuację, kiedy ktoś, kogo fotografuję, nie widzi mnie, może nawet nie jest świadomy mojej obecności. Teraz forsowane jest nowe, restrykcyjne prawo, ograniczające możliwość robienia i publikowania zdjęć. To pomysły niszczące pracę fotografa. Nie wierzę, że człowiek w miejscu publicznym ma prawo do ochrony wizerunku.

Czyli wszyscy mamy prawo do patrzenia?

I do widzenia. Nagle prawnicy – najpierw w Ameryce – powiedzieli ludziom, że fotografowanie jest wkraczaniem w prywatność. I że można zarobić na jej ochronie.

Pojawił się lęk, że patrzący może nas skrzywdzić. Choćby tym, że widzi nas takich, jacy jesteśmy.

Owszem, fotograf widzi gesty, reakcje, miny, każdy ruch. Chwyta to, co tworzy ciekawe zdjęcie. Zwraca uwagę na naturalne zachowania. Czy to źle? Uważam, że ludzie, którzy znaleźli się w moich albumach z lat 70. czy 80., powinni być zachwyceni, że zostali uwiecznieni, kiedy byli młodzi, i to w ważnych, przełomowych momentach – także własnego życia.

No właśnie, do niedawna bycie fotografowanym traktowano jak komplement.

I tak powinno być. W dostrzeżeniu kogoś, uwiecznieniu go na zdjęciu, nie ma niczego złego. Oczywiście, jeśli paparazzi naruszają prywatność, wchodzą na czyjś teren i dosłownie grzebią w brudach, to co innego. Ale to nie są fotoreporterzy, tylko ludzie, którzy umieją obsługiwać aparat i robić na tym pieniądze.

Może mylimy patrzenie z podglądaniem?

Rzeczywiście. Przypisywanie fotografom złych intencji jest czymś nowym. Nie czułem tego, gdy zaczynałem pracę. Ta zmiana nastąpiła w ostatnich latach. Nazywam ją fałszywą demokracją – niedobrym rozumieniem prawa.

To tak, jakbyśmy stracili do siebie zaufanie, zakazali patrzenia w oczy, dostrzegania siebie nawzajem.

Najbardziej czuje się to w przypadku dzieci. Szkoda, bo one są wdzięcznymi modelami. Rok temu na Malcie, tuż przed zmrokiem, obserwowałem grupkę dzieci idących przez ulicę i sfotografowałem je z przystanku autobusowego. Momentalnie podskoczyły do mnie i powiedziały, żebym ich nie fotografował i nie wrzucał zdjęć na Facebooka. Dzieciom się wpaja, że człowiek fotografujący to ktoś zły.

A zdjęcie skojarzyły z mediami społecznościowymi. Może nie wiedzą, że istnieje ktoś taki jak zawodowy fotograf?

Robienie zdjęć smartfonami i małymi aparatami fotograficznymi doprowadziło do tego, że wszystkich traktuje się jak fotografów. To ogromna zmiana. A dzieci rzeczywiście mogą mieć wrażenie, że zdjęcia robi się tylko po to, by umieścić je na Facebooku.

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Widzę więcej
Chris Niedenthal

urodzony 21 października 1950 r. w Londynie – właśc. Christopher Jan Niedenthal, brytyjski fotograf polskiego pochodzenia, jeden z najbardziej cenionych fotoreporterów europejskich. Członek rzeczywisty ZPAF. Urodził się w...

Widzę więcej
Paulina Wilk

urodzona 17 września 1980 r. w Warszawie – pisarka, dziennikarka, reportażystka i publicystka. Studiowała w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Wsp...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze