Znałem kiedyś więziennego kapelana, który lubił powtarzać, że jest najszczęśliwszym oficjelem w diecezji – ma pewność, że nikt mu nie zazdrości stanowiska. Kilka razy odwiedziłem więzienie (na razie nie w charakterze osadzonego, lecz gościa), parę razy leżałem w szpitalu i nie mam wątpliwości, że to, co przez niektórych w Kościele traktowane bywa jako miejsce zesłania, jest jednym z najważniejszych duszpasterskich frontów współczesności. Na własny użytek wyróżniam cztery takie fronty. Dwa pierwsze to więzienia i szpitale. Front trzeci: cmentarne kaplice. Wreszcie czwarty: duszpasterstwo ogólne.
Najlepsze siły nasz Kościół rzuca zwykle na najbardziej zatłoczony front czwarty. Trzeci obsługują parafialni księża według dyżurów czy rozdzielnika, ale zdarzają się też przypadki (znam taki jeden), gdy odesłanie do celebrowania pogrzebów jest formą kary, którą przełożeni nakładają na krnąbrną kapłańską jednostkę. Jest to postępowanie tak głupie, że gardła nie starcza, by wołać o pomstę do nieba. Przecież to właśnie przy okazji pożegnania z bliskimi do kościołów zaglądają ludzie, którzy czasem od wielu lat je omijają. Jasne, zmarłemu się należy godne odprowadzenie do dużo lepszego świata, ale o
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń