Zło ma różne oblicza. Jest zło nachalne i agresywne, okrutne. Wtedy odstrasza i łatwo nazwać je po imieniu. Jest zło subtelne i ciche, przemycane w codzienności. Prawie niedostrzegalne. Pośród wszystkich odmian i rodzajów jest i zło zniechęcania. Życia, czasem w imię Boże, które innym każe w Boga wątpić.
Kościół, mimo wielu usilnych starań, nie zniechęcił mnie do siebie. Wierzę, że Bóg obecny jest również w nędzy, którą niesiemy z sobą. W to, że w ogólnym rozrachunku wybiera marne, bo kocha ryzyko i przygodę. Manifestuje swój rozmach i wszechmoc. To z jednej strony. Z drugiej patrzę na ludzi świętych, którzy najmniejszym swoim gestem mówią mi o Bogu, a z jakiegoś powodu znaleźli się poza Kościołem lub gdzieś na jego rubieżach. Straciliśmy ich i robimy wszystko, żeby nigdy ich nie odzyskać. Towarzyszy mi wtedy przykra bezsilność.
Agnieszka jest wolontariuszką w hospicjum. Ugłaskuje śmierć. Tym, którzy odchodzą na drugą stronę, daje siebie. Czas, historię, cierpliwość, ciepło, bywa, że własny ból. Zawsze człowieczeństwo. Rozmawia z umierającymi, modli się, jeśli trzeba. Milcząco towarzyszy bliskim. Kiedy zdobywa się na rzeczy, na które nie stać większości z nas, mówi, że to skutki uboczne.
Jest mamą po stracie i mamą dzisiaj szczęśliwą. Żoną. Goszczę u nich na krótko. Po
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń